Przed wielu laty chodziłem z uroczą młodą kobietą, która miała kilka tysięcy dolarów długu. Odczuwała z tego powodu ogromny stres. Co miesiąc suma rosła o określony procent.By radzić sobie z depresją, w każdy wtorek wieczorem uczestniczyła w zajęciach z jogi i medytacji. Był to jedyny wolny wieczór i dziewczyna uważała, że to jej pomaga. Siedziała na tych zajęciach i wciągała w płuca powietrze, wyobrażając sobie, że znajduje sposób, jak pozbyć się długu. Potem wydychała powietrze wmawiając sobie, że pewnego dnia jej problemy z pieniędzmi się skończą.I tak to trwało, mijał wtorek za wtorkiem.W końcu, pewnego dnia przejrzeliśmy jej finanse. Doszedłem do wniosku, że gdyby we wtorkowe wieczory, przez cztery czy pięc miesięcy pracowała na pół etatu, to w końcu udałoby się jej spłacić cały dług.Powiedziałem jej, że nie mam nic przeciwko jodze czy medytacji, ale uważam, że lepiej jest zając się najpierw chorobą. Objawami były w tym wypadku stres i niepokój, a chorobą pieniądze, które miała zwrócić."Może byś tak załatwiła sobie jakąś pracę we wtorki wieczorem i na jakiś czas darowała sobie jogę?" - zasugerowałem.Było to dla niej coś w rodzaju objawienia. Wzieła sobie moją radę do serca. Zaczęła pracować we wtorki jako kelnerka i dość szybko spłaciła dług. Potem mogła wrócić do jogi i naprawdę oddychać swobodnie.
(cytat z "Ostatni wykład" Randy Pausch i Jeffrey Zaslow, str. 189-190)
A jakie są objawy w mikroświecie, a co stanowi chorobę? Z tym pytaniem zostawię Szanownych Czytelników samych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz