niedziela, 7 kwietnia 2013

Kadencyjność monarchy czy tron dziedziczny?

Trochę zainspirowany ostatnim wydarzeniem w Sarmacji, chcę poruszyć kwestię tego czy jest sens wprowadzać kadencyjność monarchy. Moim zdaniem nie. Jedynowładztwo wymaga tego, aby monarcha miał poczucie misji oraz odpowiedzialności jaka ciąży na nim podczas sprawowania władzy. Stawiana jest wówczas tożsamość pomiędzy poziomem dobrobytu w królestwie a postawą monarchy.
Kadencyjność nie powoduje nic prócz przywiązania do stołka przez określony okres kadencji. Dodatkowo taki kadencyjny monarcha, zamiast dbać należycie o losy monarchii, często woli stosować zabiegi socjotechniczne mające na celu wybranie go na następną kadencję. Jeśli natomiast istnieje maksymalna ilość kadencji, podczas których taki król może sprawować władzę, istnieje obawa, że monarcha ostatnią kadencję sobie oleje, wystarczy, że poudaje pracę.
Ale czy monarcha dziedziczny odczuwa przywiązanie do stołka? Oczywiście, że tak. Ale będąc stale związanym ze stołkiem, fakt że go posiada przestaje mu wystarczać, co sprawi, że będzie się chciał wykazać. Oczywiście istnieją wyjątki od tej reguły i takich patologicznych monarchów trzeba rychło detronizować.
Czy w wirtualnych państwach jest możliwe dziedziczenie tronu? Oczywiście, ale nie dosłownie. Aczkolwiek istnieją wirtualne pary małżeńskie, które dorobiły się wirtualnych potomków, to dziedziczenie tronu jest w mikronacjach dość symboliczne. Uważam, że obecny monarcha powinien sam wyznaczać swojego dziedzica, kontynuatora jego misji.

3 komentarze:

  1. Tylko pieprzeni komuniści mogą zaproponować kadencyjność władzy, aby mieć okazję bycia przy korycie decyzyjnym przez dłuższy czas i nie dopuścić do niego nikogo.

    Dlatego uważam, że Piotr II Grzegorz pozwolił na zbyt dużo tej czerwonej chołocie, która przesiaduje na sarmackich ziemiach, ale jednocześnie pozwalając im na istnienie wprowadził do KS nieprawdopodobną różnorodność polityczną i poprzez to w KS sporo się dzieje czy tam działo. Władze Sarmacji sporo ryzykowały i słusznie, że zaryzykowali stawiając na różnorodność polityczną, bo dzięki temu stali się potęgą mikroświatową. Trzeba być naprawdę bardzo mądrym człowiekiem i dość kreatywnym, aby utrzymać tę mulikulturalną i multipolityczną masę w stanie niedestrukcyjnym.

    Zresztą, jak czerwoni zaczną coś kombinować w polityce, to zazwyczaj to się źle kończy, no i teraz w Sarmacji mamy tego skutki. Nie wiem do końca, kto tam jest czerwonym komuchem, a kto normalnym człowiekiem, ale jestem przekonany, że abdykacja JKM jest w dużej mierze spowodowana tym, co się dzieje czy tam działo na sarmackiej arenie politycznej.

    Obawiam się, że napływ tej facebookowej dzieciarni do Sarmacji też zrobiła swoje. Facebook jest wytworem socjalistów i kształci się tam podświadomie socjalistów... Władca sarmacki po prostu stał się zbyt poważną osobistością dla tych dzieciuchów i go po prostu sprowokowali, aby abdykował... A w prowokacji Ci czerwoni skurwiele są mistrzami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic tylko podpisać się pod tym co JE napisał.

      Swoją drogą, czy jest Pan wtajemniczony w to co dzieje się w Sarmacji i zechciał ewentualnie przybliżyć czytelnikom jako wierny komentator moich postów?

      Usuń
  2. Szanowny Redaktorze,

    Przeczytałem tylko kilka postów ustępującego księcia oraz ludzi powiązanych z tą czerwoną szarańczą, aby wywnioskować, co się tam dzieje. Głębiej się w to nie zanurzałem, bo nie lubię cuchnąć kałem.

    Mam nadzieję, że przyszły książę czy tam księżna Sarmacji odnajdzie się w tej kloace, a jak nie, to zdechną od jej odoru.

    OdpowiedzUsuń