piątek, 19 lipca 2013

Odpowiedź na komentarz pod artykułem "Absurdy lewactwa"

Ponieważ komentarz o którym mowa w artykule bardzo mnie zainteresował, a raczej zbulwersował, postanowiłem odpowiedzieć na niego w osobnym artykule.

Ludzie, niektórzy, są na tyle głupi, że trzeba im nakazywać zapinanie pasów. Większość jednak robiłaby to bez żadnych nakazów. I to właśnie ta większość społeczeństwa, przynajmniej teoretycznie, wybiera władzę. W związku z czym, domniemana głupota tych pozostałych ginie w przewadze tych "mniej" głupich.
Szkoda, że w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie niż Waszmość mówisz. Rozkład jednostek mądrych, przeciętnych i głupich jest rozłożony wg rozkładu Gaussa, co wynika z podstawowych praw statystyki. Wyniki matur chociażby o tym świadczą. Władzę wybiera zatem banda przeciętniaków wraz ze silnym wsparciem głupców, terroryzując swoim wyborem resztę narodu. Co do zapinania pasów... Każdy powinien sam decydować o sobie samym. Każdy jest właścicielem własnego ciała. Ci najgłupsi by się pozabijali i naród by stawał się mądrzejszy. Ale o mało co zapomniałem... Władza przecież musi się troszczyć o tych najgłupszych, bo ci stanowią ich żelazny elektorat.

Gdyby istniał wolny rynek w służbie zdrowia, to jedyne na co większość ludzi mogłaby sobie pozwolić, to leczenie zapalenia oskrzeli. Żeby zapłacić za jedną chemioterapię, reszta rodziny musiałaby chyba nerki sprzedawać.
A skąd Waść zakłada, że gdyby sprywatyzować służbę zdrowia, ta by tyle kosztowała co teraz? Przecież służba zdrowia to armia urzędasów, która przejada nasze pieniądze każdego dnia. W jakiej kondycji są polskie szpitale każdy widzi, a w jakiej są prywatne również. Poza tym dochodzi inna kwestia. Może np. ja chcę zrezygnować z państwowej służby zdrowia i leczyć się prywatnie? Nic z tych rzeczy, muszę płacić podatki, akcyzy aby utrzymać to badziewie i to bez względu na to czy jestem w danym momencie zdrowy czy chory.

Szczęśliwie, prawa fizyki są powszechnie obowiązujące. Powiedziałbym, że rozpędzone BMW stwarza większe zagrożenie, niż rozpędzone Uno, bo różnią się swoją masą, co wpływa na pęd obu pojazdów.
Zasady ruchu drogowego są kompletnie niedostosowane do maszyn, które się po nich przemieszczają. Absurdalne ograniczenia można spotkać na każdym kilometrze drogi. BMW jest zdecydowanie bezpieczniejszym autem niż takie Uno, ale wg przepisów ruchu drogowego, BMW musi jeździć tak jak Uno.

Kary tego typu skierowane są do przestępców, dlatego w ich przypadku, nie tyle chodzi o odstraszanie, co o resocjalizację. W przypadku osób dopuszczających się wykroczeń, mandat, tudzież grzywna, są wystarczające, bo taka osoba nie jest zdemoralizowana.
Czy Pan zna definicję wyrazu kara? Jaka resocjalizacja do diabła? Pomijam już fakt, że ona w rzeczywistości mało kiedy co działa. Może jeszcze mordercy seryjnemu po wyjściu z więzienia dać 100 tysięcy na rozkręcenie biznesu, dom i samochód? Nie. Człowiek siedzący w więzieniu musi wiedzieć za co tam siedzi i czuć trwogę. Jeśli czyn podlegający karze jest zbyt poważny, należy takiego delikwenta poddać karze śmierci.

Bo prezydent jest przedstawicielem ludu. Lud wybiera takiego prezydenta, który mu odpowiada. Poza tym, za prezydentem stoi sztab różnych doradców.
Szkoda, że bardzo rzadko wybiera słusznie.

Bez samochodu można żyć. Można jeździć tramwajem, autobusem czy pociągiem. Bez dachu nad głową już nie za bardzo, a szczególnie w naszym klimacie.
A prawo do kochanki? Ja bez seksu nie potrafię żyć.

Utrzymanie lekarza i urzędnika z ministerstwa wychodzi taniej, niż samego lekarza.
Chodzi o to proszę Pana, że lewacy lubiący biurokrację uważają, że korzystniej jest utrzymywać biurokrację niż ją zwalczyć.

Akcyza nie służy walce z przemytem, a ograniczaniu spożycia danego dobra.
Przy okazji wyniszczając budżet rodzinny osób, w których rodzinach są problemy. Akcyza służy do łatania dziury budżetowej. To jest logiczne, że alkoholik musi się napić wódy. Pytanie tylko czy zakupi ją za 20 zł i po jej spożyciu zaśnie czy kupi ją za 7 zł i zaśnie. W przypadku pierwszym w rodzinnym budżecie zostanie o 13 zł mniej na chleb i inny produkty...

Gangi powstają gdy organy ścigania są bierne i słabe.
Dlatego trzeba zwiększyć kompetencje organów ścigania kosztem biurokracji.

A także wprowadzenie ścisłej kontroli posiadania tej broni.
Na przykład zamontowanie kamery w kiblu?

- Najlepszą metodą na dyskryminację czarnych jest dyskryminacja białych.
- Bzdura.
Doprawdy? A co pokazują realia?

- Stwierdzenie, ze kobiety mają przeciętnie niższy iloraz inteligencji jest dyskryminacją. Wolność słowa w tym wypadku nie obowiązuje.
- A są na to jakieś wyniki badań naukowych? Bo jeżeli to jest powszechne mniemanie, to równie obraźliwe jest stwierdzenie, że mieszkańcy miasta X. się nie myją.
A badania na iloraz inteligencji?

Bo prezydent nie ma być matematykiem teoretycznym, tylko reprezentować lud. A to sami wyborcy wybierają, na kogo mają ochotę.
 W takim razie Pan byłby świetnym prezydentem.

Problem polega na tym, że przeciętny przedsiębiorca bez problemu mógłby dołożyć tych kilkaset złotych do wynagrodzenia. Ale on musi się w ciągu roku dorobić samochodu, a w ciągu trzech lat postawić dom.
Jego pieniądze, jego sprawa. W Polsce nie ma czegoś takiego jak przymus pracy. Nie podoba się praca dla danego przedsiębiorcy? Można go zmienić na innego.

Tak, a jak rodzice postanowią uczyć dziecka tylko Biblii i katechizmu, to mamy im na to pozwolić. Tylko co potem zrobić z kimś, kto nic nie umie?
Nic, zajmij się Pan swoim życiem a nie cudzym. Jeśli rodzice chcą aby ten np pozostał księdzem, niech ten nim zostanie, albo po osiągnięciu dojrzałości sam się douczy tego co chce w życiu robić.

czwartek, 18 lipca 2013

Absurdy lewactwa

1. Ludzie są za głupi, żeby wiedzieć o konieczności zapięcia pasów, ale na tyle mądrzy, żeby wybrać władzę która decyduje o polityce zagranicznej i służbach bezpieczeństwa.

2. Nie można pozwolić na wolny rynek w sektorze służby zdrowia, gdyż to grozi powstaniem monopolu. Żeby temu zapobiec tworzy się monopol w postaci NFZ.

3. Nie ma nic dziwnego w tym, że ograniczenie prędkości obowiązuje tak samo Roberta Kubicę w nowej beemce, jak i 80-letniego dziadka w zdezelowany Uno.

4. Kara śmierci nie odstrasza potencjalnych morderców, ale za to wyższe mandaty odstraszają piratów drogowych.

5. Do sprawowania elitarnej funkcji selekcjonera grzybów tudzież taksówkarza potrzeba licencji, dla zostania prezydentem nie jest wymagane żadne wykształcenie.

6. Prawo do mieszkania jest prawem człowieka, ale prawo do samochodu już nie.

7. Utrzymanie lekarza i urzędnika z ministerstwa wychodzi taniej, niż samego lekarza.

8. Kwintesencją własności prywatnej są wielkie korporacje, posiadane przez anonimowe, wielotysięczne grono akcjonariuszy, którzy odpowiadają jedynie do wysokości swoich udziałów.

9. Związki homoseksualne są nielegalne. Żeby były legalne potrzeba dać im zasiłki rodzinne i powołać sztab urzędników do ich rejestracji.

10. Lepszy model gospodarczy panuje w Europie niż w Azji, bo w Europie dają zasiłki. To nic, że na kredyt.

11. Ograniczenie do 30 km/h jest lepsze niż do 40 km/h bo będzie mniej wypadków, ale jest też lepsze niż do 0 km/h, chociaż wtedy na pewno nie będzie w ogóle wypadków.

12. Najlepszym sposobem na walkę z przemytem jest podwyższenie akcyzy.

13. Prohibicja nie powoduje powstawania gangów.

14. Najlepszym sposobem na zmniejszenie liczby zabójstw z nielegalnie posiadanej broni, jest zmniejszenie liczby broni posiadanej legalnie przez uczciwych obywateli.

15. Najlepszą metodą na dyskryminację czarnych jest dyskryminacja białych.

16. Stwierdzenie, ze kobiety mają przeciętnie niższy iloraz inteligencji jest dyskryminacją. Wolność słowa w tym wypadku nie obowiązuje.

17. Jeżeli kandydat na Prezydenta twierdzi, że 2+2 = 4, to jest gorszy od tego kto twierdzi, że 2+2 = 5, ale uzyskał więcej głosów.

18. Pracownik musi mieć „godną płacę”, żeby mieć na chleb dla rodziny. Pracodawca nie powinien działać dla zysku, a chleb dla rodziny brać z powietrza tudzież kapelusza.

19. Minister Edukacji wie lepiej czego ma się uczyć dziecko niż rodzice i nauczyciele, którzy najlepiej znają możliwości i warunki danej osoby.

20. XX wiek to wiek oświecenia i rozwoju, chociaż wymordowano w tym czasie więcej ludzi, niż przez cały pozostały okres cywilizacji łącznie.

Szanuj siebie i innych!


wtorek, 2 lipca 2013

Problemy psychi(atry)czne mikronejczyków

W ostatnich dniach mikronejczycy zaczęli troszczyć się o zdrowie innych mikronejczyków. Chodzi tu głównie tylko o zdrowie psychiczne. Cóż, pole do popisu dla wirtualnych psychologów i psychiatrów jest ogromne. Pokaż mi mikronacjonalistę, a powiem ci jaką wirtualną chorobę posiada, to sparafrazowane znane powiedzenie prokuratora, zdało by się określeniem bardzo na miejscu i czasie.
Pytanie tylko skąd ten pomysł? Przeanalizujmy sprawę tak jakby zaproponował to proktolog, czyli od tyłu. Przede wszystkim należy brać pod uwagę, że co najwyżej, wirtualne choroby nie będą nową chorobą, tylko co najwyżej symptomem choroby, którą dany delikwent przeniósł z świata realnego do wirtualnego. Wątpliwe bowiem jest, aby którykolwiek z mikronejczyków odkrył nową jednostkę chorobową.
Istnieje również obawa dyskryminacji pewnych mikronejczyków u których zdiagnozuje się daną usterkę.
- ty chorujesz na wirtualny dupościsk!
- gówno prawda, ty masz trizondalski skurcz jąder*!
Tak sobie wyobrażam dyskusje mikronejczyków, którzy próbują skompromitować stronę przeciwną poprzez wytknięcie mu jego choroby. To sprawi, iż osoby, o których powszechnie się uważa, że są nosicielami danej jednostki chorobowej, będą alienowane.
To niesie ze sobą ryzyko tworzenia nowych chorób na potrzebę chwili, aby uznać oficjalnie czyjeś zachowanie za chore i skompromitować nosiciela.

* - zwany Efektem Sokołowicza

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Arrivederci, ho capito!

Nigdy się nie spodziewałem tego, że posiadanie odmiennej opinii na dany temat będzie świadczyło o tym, że ktoś stracił kontakt z rzeczywistością. Niestety, ale socjaliści umorusani w pewnej wspólnocie mikronacyjnej są zmuszeni do utrzymania jednego modelu opinii. Nawet najmniejsze odchylenie się od głównego nurtu pojmowania rzeczywistości mikronacyjnej stanowi o zatraceniu v-rzeczywistości tego, kto raczył taką opinię wydać. Oprócz tego, posiadanie innego zdania na temat tego, co się dzieje w mikroświecie wskazuje na fakt, że dana osoba nie ma życia realnego. Dla mnie to jest tak nieprawdopodobne, absurdalne i zakłamane postrzeganie rzeczywistości, że aż się to w głowie nie mieści, ale socjalistów jakoś nigdy nie rozumiałem i nigdy nie zrozumiem, bo to co próbują wszystkim wmawiać, aby za wszelką cenę wyszło na ich jest po prostu obrzydliwe. Specjalnie sięgałem po tak skrajne argumenty, aby sprawdzić jak ta zgraja zareaguje i się okazało, że reagują prawidłowo tj. zakłamują rzeczywistość do tego stopnia, aby czytelnik się nie połapał, że to, co robią jest pewną skrajnością. Wystarczyło polać ich bialutkie poczynania czernią, aby otrzymać szarą rzeczywistość, która jest skrywana za wszelką cenę. Nie jeden rozsądny człowiek zauważa tę skrajność kreowaną przez mikronacjonalistów bez żadnego poważniejszego eksperymentowania i ja się cieszę, że ta Wasza zabawa w mikronacje stanowi dobrze ugruntowaną niszę, bo aż strach pomyśleć, co by było, gdyby było inaczej.

Już ostatni raz mam zamiar przeanalizować to, co napisała sarmacka gazeta "Vzmiany", która jak na sarmackie tendencje trzyma poziom zbliżony do większości mieszkańców zamieszkujących na tamtejszych terenach, czyli bliski zeru.

Czasem w powietrzu unosi się zapach kiełbasy. Taki specyficzny, czasem nawet z sosem czosnkowym, po którym można poczuć, że ktoś przed chwilą grillował. Ale czasem też unosi się taki zapach kiełbasy dający do zrozumienia, że osoba w pobliżu straciła kontakt ze światem, a jedyne co potrafi, to iść do monopolowego po następny napój, utrzymujący osobę w błogiej nieświadomości i własnym świecie.
Naprawdę nie wiem, co jest złego w posiadaniu własnego świata i pojmowaniu go na swój własny sposób. Nie wiem, co jest złego w wydawaniu opinii odbiegających od przeważającej tendencji. Nie wiem, co jest dziwnego w pewnego rodzaju indywidualności. Rozumiem, że ten, kto nie trzyma sztamy z większością jest po prostu jakimś psycholem, który stracił kontakt ze światem? Skoro tak chce większość mikronacyjna, to niech tak będzie, tylko, że fakty są inne, a jak Państwo chcą zakłamywać rzeczywistość do tego stopnia, aby zadziałał paradygmat goebbelsowski, bo tak łatwiej, to Państwa sprawa. Mnie uczono, że kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później wyjdzie na jaw. Chcą Państwo kąpać się w swych wygenerowanych kłamstwach, aby przykryć prawdę, to się miziajcie i maziajcie, a ja już Wam po prostu nie będę przeszkadzał i pozwolę Wam kreować ujednolicony świat mikronacji bez mojego odmiennego postrzegania rzeczywistości, bo nawet się nie umiecie uczciwie bronić.

Taki oto zapach kiełbasy od niedawna unosi się na Planecie Mikronacje, mimo że Wurstlandia od dawna (dzięki Wandzie!) nie istnieje i nie zanosi się na jej reaktywację.
Nie martwcie się. Nic już nie powstanie, aby Was zadowolić. Dążycie do ustanowienia jednego świata mikronacji bazującego na jednych zasadach i totalnym podporządkowaniu.

Słowa najczęściej używane w tej gazecie to “socjalizm”, “hitleryzm”, “nazizm”, “faszyści” “komuchy” i “k***y”. Oprócz tego słowotok wulgaryzmów, których by się powstydził nawet najbardziej żżyty ze swoją kulturą Wandejczyk (bo widzicie, Wandejczycy klną jak szewcy, ale przynajmniej robią to z niejaką klasą, nie co drugie słowo i rzadko nazywają ludźmi “k***ami”).
Osobiście nigdy nie użyłem słowa faszysta, bo nigdy nie pisałem o Mussolinim. Zresztą, kogo to obchodzi. Ponadto, nie rozumiem tego porównywania do Wandejczyków... Nigdy w tej gazecie nie napisałem artykułu, w którym wulgaryzmy stanowiły 1/2 bądź 3/4 z całego tekstu. Rozumiem, że używanie kurew z klasą polega na opasaniu ich odpowiednim przymiotnikiem? Wasze zawsze jest bezbłędne, ale jak ktoś nie przynależy do Was, to już jest gorszy. Pamiętajcie, że jest jeszcze wzór odwrotny ustanawiający totalnie inną rzeczywistość, w ktorej prawdopodobnie stalibyście się malutcy.

Wiele jest w prasie mikronacyjnej niepochlebnych wpisów skierowanych przeciw różnym ekscelencjom, wielmożom i innym. Jednak żaden z nich nie otrzymał takiej atencji jak Indagacje. Może dlatego, że tabloid atakuje wszystkich po kolei i w prawie każdym poście przywołuje postać Hitlera, Goebbelsa lub obozy koncentracyjne, wszystko przyrównując do tych person czy rzeczy jakże niezasłużonych dla historii świata.
Oczywiście, że zasłużonych. Powinniście być im wdzięczni, że ustanowili wzorce, dzięki którym postępujecie w mikronacjach. Jesteście ich niezaprzeczalnymi fanami. Zresztą, nie tylko Wy. Argument, że wszystko do nich porównuje jest na poziomie rozpieszczonych dzieciaczków bawiących się na podwórku. Poza tym, nigdy nikogo nie porównałem do Hitlera czy Stalina. Jeżeli ktoś wyznaje zasadę, że przyrównanie do ideologii, którą Ci Panowie wyznawali jest jednoczesnym porównaniem do ich nieskromnych osobistości i zaraz będą tworzyć obozy zagłady zabijając w nich ludzi, to to jest idiotyzm z najwyższej półki. Zresztą, kilka dość ważnych person w mikroświecie już udowodniło, że są skończonymi idiotami pomimo, że się uważają za wielkich mędrców. Tylko zastanawiam się po co Wam to mówię - zdecydowana większość i tak ma zakodowany w swych mózgownicach jeden wzór i po prostu tego nie rozumie.

Tylko dlaczego pod Królewskimi Indagacjami jest tyle komentarzy i tyle osób z zapartym tchem śledzi, kogo nowego obsmarują dzisiaj?
Wiecie, co? Zostawie Wam już ten prasowy monopol, bo po prostu Wasze argumenty już mnie brzydzą. Niech Was śledzą. Niech Was komentują. Niech Was czytają. Przepraszam, że napisałem tyle artykułów. Przepraszam, że użyłem w nich słów, które Was obrażają. Przepraszam, że się nie zgadzacie z tym, co napisałem. Przepraszam Was za to, że pisałem niezgodnie z Waszymi zachciankami. Przepraszam, że Was nie rozpieszczałem. Przepraszam Was za to, że Zanik żyje. Przepraszam Was za moją matkę. Przepraszam Was za mój świat! Życzę Wam wszystkiego dobrego. :)

Na koniec dodam, że owy artykuł jest moim ostatnim w świecie mikronacji i jeszcze dzisiaj złożę rezygnację na ręce Ludwika Bourbona.


Z największym poważaniem
Paweł Zanik

niedziela, 16 czerwca 2013

Baba w psychologii wykąpana

Swoją drogą, spójrzcie w jak strasznym świecie żyje ten ktoś. Nienawidzi ludzi, a swoim zachowaniem wzbudza niechęć (i koło się zamyka), nie potrafi się odnaleźć inaczej niż walcząc z urojonymi spiskami, otoczony przez wrogów, prostytutki i następców Hitlera... Szczerze, to wygląda mi to na nerwicę natręctw. Jeśli podobne rzeczy dzieję się z nim w świcie realnym, a pewnie tak, to współczuję. Patrzymy na niego jako na zakałę mikronacji, ale przypuszczalnie ten człowiek potrzebuje pomocy.
Powyższe słowa należą oczywiście do żonki trizondalskiego dyktatora, która w jednym z komentarzy potwierdziła fakt, że posiada kwalifikacje do bycia psychologiem i wystawiania jakiś analiz psychologicznych na forach. Otóż, chciałem Państwa poinformować, że każdy szanujący się psycholog powinien przestrzegać pewnej etyki zawodowej i nie oceniać ludzi poprzez Internet po tym, co ktoś pisze. Ta Pani ma najwyraźniej w dupie etykę zawodową. W ogóle jak można stawiać takie diagnozy nieporozmawiawszy z daną osobą w cztery oczy. Poza tym, każdy normalny psycholog nie zaczyna rozmowy z pacjentem od stwierdzenia jego stanu na podstawie tego, co napisał w jakiś artykułach. Jeżeli już takie idiotki wypuszcza się z uczelni wyższych, aby oceniały po tekście, którego oczywiście nie rozumieją i potem na tej podstawie stwierdzają, co danej osobie dolega w sferze psychicznej, to ja się nie dziwię, że wydziały psychologii są najbardziej okupowanymi kierunkami w Polsce. O innych specjalizacjach psycholożek lepiej nie będę wspominał, ale podpis Szanownej Katarzyny Hans na forum Trizondalu mówi sam za siebie.

Ponadto, chcę Szanownej Pani psycholog zakomunikować, że jak najdzie mnie ochota, to wsiadam do samochodu i zaczynam specjalnie potrącać rowerzystów. Ot tak sobie - takie hobby. Oprócz tego, jak przejeżdżam obok jakiegoś placu zabaw i są w nim bawiące się dzieci w piaskownicy, to zawsze zabieram im łopatki i uciekam. Natomiast pod osłoną nocy bawię się w snajpera z noktowizorem na oczach i strzelam do ludzi z wiatrówki. Pamiętam moment jak jeden dostał w czoło i poszedł dalej nieco zdziwiony. W ptaki rzucam całymi bochenkami chleba, a koty dachowce z kartoników po mleku obrywają. Szczury natomiast wieszam sobie w suszarni, aby przewietrzyły swoje futerka. Wszelakie robactwo z miejsc trudno dostępnych hoduję w wannie. Kąpiel biorę oczywiście razem z nimi, bo ktoś plecy przecież musi mi umyć. Zapomniałem Pani jeszcze wspomnieć o najważniejszym - dwóch psychologów się przeze mnie powiesiło. :)

Zmiana formuły gazety

Indagacje ostatnimi czasy mocno zagotowały krew w żyłach mikronejczyków. Cóż... wolność słowa to broń obusieczna. Z jednej strony potrzebna a z drugiej często brutalna. Nikogo przepraszać nie będę, zwłaszcza za redaktora Zanika, który ma prawo pisać co mu się żywnie podoba. Przemyślałem jednak to co się dzieje wokół mojej gazety i postanowiłem wprowadzić pewne porządki.

Po pierwsze. Koniec z filmikami z YouTube. Każdy filmik, jeśli takowy się ma pojawić będzie posiadał uzasadnienie dlaczego ma coś wspólnego z mikronacjami i interpretację tego związku. Będę usuwał filmiki niepasujące do tego przepisu.

Po drugie. Koniec z wysyłaniem przez Indagacje N-postów pod rząd. W mikronacjach nie dzieje się aż tyle, aby była konieczność wysyłania 5 postów pod rząd. Będą się pojawiać maksymalnie dwa artykuły na dzień, w skrajnych przypadkach trzy.

Po trzecie. Apeluję do redaktora Zanika o unikanie porównań do realnych dyktatorów, chorych (socjalistycznych) ideologi, które nawet nie wiem jak byłyby trafne, mają się nijak do wirtualnej rzeczywistości.

Po czwarte. Mam zamiar więcej angażować się jako redaktor naczelny gazety, lecz bez łamania zasad wolności słowa.

Po piąte. Znając wenę twórczą redaktora Zanika, raz w tygodniu będzie pojawiał się magazyn w formie dokumentu PDF, w którym wszelkie przemyślenia mojego kolegi, które nie zmieszczą się w granicy dwóch (trzech) postów dziennie, będą tam zamieszczane. Czasem i ja tam coś skrobnę (jakoś tak się podziało, że na "głównej" nie ma już miejsca na moje wypociny :P).

Mam nadzieję, że powyższe zabiegi są pewnym kompromisem (którego osobiście nie jestem zwolennikiem).

Time

I'm out of the box
But who is in the box
People who hadn't seen this box before
All people can do is ignoring everything what will be after before

Before after is much more important
After before is always outdated
 Time is nothing
Time is flowing

Fast and furious
Out of the blue your car is not so precious
your vehicle is obsolete
Any latern over your car won't be lit

Death is knocking the door
Nobody wants to open the door
One day someone will open this door for you
Even if you don't want him to do

Fate is known
Fact is unknown
Everywhere liars
Truths are buried by bulldozers

Children are happy about it
All enthusiastically stared at it
Extreme optimism won
Extremity is going to win again 

Różne światy



Zaproszenie na karuzelę życia


Macie siebie


Początek jest zawsze jeden!


Instrukcja obsługi cepa

Utworzono prowincjonalny bank na terenie Księstwa Surmala. Na tym jednym zdaniu mógłbym zakończyć informacje z tamtego kraju, ale sir Siergiusz Asketil (Redaktor ds. Wszelakich w gazecie "Tuulemaa") zbliżony ideologicznie oczywiście do Pana Jaskoviakusa (pseudonim "Jasiek") z Eskwilinii, Marcela Hansa z Trizondalu, Marcina Sokołowicza też z Trizondalu i Pana Malika Al-Mulk z Al-Rajnu postanowił wszystkich poinformować, że owy bank jest dołączony do bankowego systemu w Dreamlandzie i nawet pokusił się o instruktaż obsługi tego, co ludzie zobaczą przed swymi oczyma. 

Od razu przypomina mi się wyobrażenie piekielnego świata absurdu (trochę przypominający mi świat przedstawiony w Monty Pythonie), w którym na wszystkim co nas by otaczało byłyby etykiety mówiące patrzącym do czego dana rzecz służy. Czy wyobrażają sobie Państwo taką sytuację, że idą Państwo do parku i jest w nim mnóstwo ławek, na których widnieje napis "TU MOŻESZ USIĄŚĆ"? Redaktor tejże gazety z góry wszystkich potraktował jak niepełnosprytnych idiotów i tłumaczy, co się robi w banku i do czego ten bank służy... Coś tam pitoli o zakładaniu kont, trzymaniu swoich pieniędzy na różnych kontach przeznaczonych na różne cele... Typowa propaganda dla debili ze świata realnego.





Zatem, nie zapomnijcie, że banki służą do trzymania pieniędzy na kontach, lokatach, które wcześniej sobie założyliście. Ponadto:

Ważne jest jednak to, że jeżeli jeszcze nie przeniosłeś/aś swoich finansów z dawnego systemu bankowego należy to natychmiastowo zrobić!
Jeżeli nie masz ochoty przenieść, to możesz przewieźć. Jeżeli nie chcesz trzymać pieniędzy w dawnym systemie, to przenieś je do prywatnego buta. W sposób natychmiastowy możesz strzelić urzędasowi w ryj, który coś absurdalnego od Ciebie wymaga.


Ze specjalnymi pozdrowieniami dla Redakcji "Tuulemaa"
Ekscentryczny Redaktor "Królewskich Indagacji"
Paweł Zanik

sobota, 15 czerwca 2013

Urażona duma carska

Widząc, że trizondalskie trepy wygodnie się rozsiadły w swych złocistych siedziskach oczekując po cichu jak zareaguje front na puszczoną wolno armię słów dowodzoną przez kejtra Hansa postanowiłem tę armię nieco przechytrzyć zakopując uprzednio na ich drodze przemarszu parę min przeciwpiechotnych, aby się za szybko nie cieszyli, że zmierzając na wojnę przeciwko gazecie, którą reprezentuję wrócą ze wszystkimi kończynami do v-domciu. Jako, że ta psia armia jest dosyć utuczona w słowa, to niestety, ale będę musiał ją trochę poszatkować na mniejsze oddziały, aby Szanowni Państwo wiedzieli dokładniej z czym ta psina z kłami na wierzchu wychodzi do ludzi. Poza tym, czy wiedzą Państwo, że Hitler miał sukę (owczarek niemiecki), która wabiła się BLONDI? Dzisiaj słowo "blondi" jest różnie odbierane, ale zazwyczaj jest nim opisywana osoba, która jest uległa i podatna na różne polecenia. Owe słowo może też być często spotykane wśród osób zajmujących się wszelaką prostytucją, a skoro mówimy o pewnym oddaniu to także wszelakiej maści służby mundurowe muszą być w jakimś sensie podpięte pod ten schemat znaczeniowy, a o innych urzędnikach państwowych już nie wspomnę. Wielokrotnie mówiąc o pustej idiotce mamy zazwyczaj na myśli osobę, która posiada blond włosy - to jest oczywiście stereotyp, ale warto wiedzieć skąd to się wzięło, bo owa kwestia ma sporo wspólnego z wypracowaną więzią na linii Hans-Sokołowicz - Herr Hans und sein Hund.

Skoro jest mąż i pies, to gdzie jest eine Frau? Oczywiście, że przy garach gotuje żarło swemu mężusiowi i pieskowi. Mianowicie, mówię tu o niejakiej Pani Kasi Hans, która legitymuje się angielskimi frazesami takimi jak (jako, że w polskim świecie mikronacji przeważnie mówi się po polsku, to pozwolę sobie je przetłumaczyć na język polski): "Jestem kurwą, jestem kochanką, jestem dzieckiem, jestem matką, jestem grzesznicą, jestem świętą...". Aż chciałoby się powiedzieć, że to jest idealna v-żonka dla tego pobratymca jednego z najbardziej znienawidzonych szwabów w skali światowej. Ta kobieta jeszcze śmie wygłaszać jakieś analizy psychologiczne na temat osoby, która napisała fakty w tej gazecie, których ona nie jest w stanie w ogóle pojąć. Aż szlag mnie trafia jak widzę takie osoby, które pieprzą takie rzeczy nie mając w ogóle podstaw do takiego mówienia! Typowa psycholożka z wypranym mózgiem zabierająca się za mózgi innych osób!

Ale zejdźmy już z tej Pani, bo jeszcze mnie posądzi o to, że w jakiś tam sposób pogwałciłem jej prawa i oskarży mnie o gwałt. Zresztą, po kurwie nigdy nic nie wiadomo. Zajmijmy się raczej tym, co napisał piesek Hansa, bo to jest o wiele ciekawsze niż wywody tejże Pani. Pan Sokołowicz pisze tak:

Wszystko z tego względu, że przy okazji jego powstawania będę musiał unurzać się po szyję w łajnie, w totalnym, intelektualnym oborniku. Mam bowiem zamiar zająć się radosną twórczością autorów Królewskich Indagacji – pisma, które swoimi wymiocinami tekstowymi zanieczyszcza Planetę Mikronacje, czyniąc z niej coś na kształt mieszanki serwisu pudelek.pl i propagandowych broszur rodem z III Rzeszy czy sowieckiej Rosji.
Już tym wstępem Szanowny Pan Sokołowicz robi fenomenalną reklamę swojemu krajowi. Pragnę przypomnieć, że fakty zawierane w artykułach Królewskich Indagacji pochodzą bezpośrednio z danych państw. To, że mechanizmy działania w danych państwach są bardzo zbliżone do tego, co robili nawięksi zbrodniarze ludzkości w realnym świecie, to nic na to nie poradzę. Nic na to nie poradzę, że są Państwo zafascynowani ideologią socjalistyczną i narodowo socjalistyczną. To jest Wasz wybór, a nie mój! Moim zadaniem jest komentowanie tego, co się dzieje w mikroświecie pomimo to, że Wam się to nie podoba! Chcecie zmieniać rzeczywiste mniemanie o Was samych, to faktycznie je zmieniajcie, a nie tylko pieprzycie o tym, a robicie dalej swoje. Zatem, we własnym szambie się kąpiecie, a skoro to lubicie, to uważam, że należy wskazać takie prosiaki ubabrane w breji błotnej po szyję. Ponadto, chowacie się za tym Waszym wygórowanym intelektem. Hitler i Stalin też sobie cenili intelekt, ale zbliżony bądź taki sam jaki oni mieli. Na to nie ma mojej zgody, a Wy właśnie tego wymagacie! Nie pozwolę, abyście zrównywali pojęcie intelektu! To jest zamach na jedną z najwyższych wartości człowieka, która jest różna, a nie taka sama!

Ponadto, powtarzam to po raz ostatni - nie występuję przeciwko Wam, tylko przeciw temu, co mówicie i do czego to prowadzi! Macie prawo się z tym nie zgadzać, ale nie macie żadnego prawa zakazywać mi o tym mówić! To, że jednego z drugim nazwę dosyć pieszczotliwie, to nie powinni pokazywać swych kompleksów, że to ich obraża czy coś, tylko być dumnym z tego, kim są. Jak to w jednej piosence "Lady Pank" jest mowa, że w demokracjach wszyscy są wielkimi Panami i Paniami, a jak się wyzwie ich od hołoty, to już się zaczyna rzeź. Wówczas pokazują swą prawdziwą naturę. W mikronacjach to widać i w kraju, który macie przyjemność naśladować również!

Zacznijmy jednak od tego, że ja tej „agencji prasowej”, o ile można ją tak nazwać, nie zwykłem okraszać tytułem Królewskich Indagacji. Zestawienie obu tych słów oznaczać bowiem powinno pismo dla ludzi inteligentnych, posługujące się językiem osób wychowanych i wykształconych. Niestety, w tym przypadku mamy do czynienia z całkowitym zaprzeczeniem sensu tytułu przez treść artykułów. Dlatego proponuję wszystkim czytającym oraz autorom posługiwanie się inną nazwą – Kretyńskie Inwektywy.
Znają Państwo powiedzenie, żeby nie oceniać książki po okładce? Pan Sokołowicz śmie to robić. Nawet w bezczelny sposób mówi, kto ma czytać dane pismo. Śmie wyznaczać ludziom inteligentnym lekturę!!! I ten typ uważa się za konserwatywnego-liberała! To jest uległa BLONDI liżąca rękę swego pana, czyli socjalista! Na podstawie swej chorej ideologii próbuje kłaść swe ubrudzone łapska na nazwie gazety i dostosowywać ją do swego myślenia o niej! Przypominam Państwu, że ja pisząc o Trizondalu opieram się na faktach, a oni na wymogach, które nie istnieją i które zostały złamane! To jest typowy zabieg tej komuszej bandy.

Przede wszystkim można założyć, i to bez żadnego przekąsu z mojej strony, że ludzie odpowiedzialni za treść publikacji, a zwłaszcza osoba legitymująca się w mikroświecie nazwiskiem Markus Vilander musi mieć jakieś problemy natury psychiczniej, lub mówiąc dosadniej, być kompletnym kretynem intelektualnym i moralnym. 

Specjalnie wytłuściłem ten czasownik "musi", aby pokazać jak bezczelnym typem może być socjalista. Mianowicie, ten typ potrafi stwierdzić coś mając silne przekonanie o czymś nie przedstawiając żadnych podstaw do takiego twierdzenia! Ponadto, zrównuje mających problemy natury psychicznej z kompletnymi kretynami natury intelektualnej i moralnej! Jestem ciekaw, do jakiej grupy ten świr zaliczyłby dzieci z autyzmem, które w literaturze naukowej są wymieniani jako idiot savants. Socjaliści bardzo się oburzają na takie stwierdzenia, bo oceniają tylko na podstawie tego jak ten termin wygląda, a nie tego, co on faktycznie znaczy!

Jakże bowiem można wytłumaczyć poczynienie artykułu pt. „Propaganda Trizondalska” (http://www.indagacje.wurstlandia.org/2013/06/propaganda-trizondalska.html), w którym pan Vilander umieszcza obrazek związany z nazistowskimi Niemcami, przy okazji porównując do nich Trizondal, a moją osobę do hitlerowskiego zbrodniarza Josepha Goebbelsa?
Jako, że Pan Sokołowicz posługuje się ewidentnymi łgarstwami, to odsyłam Państwa do artykułu, na który powołuje się Pan Sokołowicz i sprawdzić do kogo w sposób niebezpośredni go porównałem. Zapewniam Państwa, że nie znajdziecie Państwo ani słowa w moim artykule o jakimś Josephie Goebbelsie.

Można zadać sobie pytanie czy istnieje w świecie gorsza obelga i czy jakikolwiek mieszkaniec mikroświata na nią zasługuje. Moim skromnym zdanie nie – Joseph Goebbels ma na swoim koncie pozbawienie życia milionów ludzi, czego nikt w v-świecie nigdy nie dokona. Osoba zdrowa na umyśle z pewnością nigdy nie użyłaby tego typu porównania, stąd słuszne wydaje się założenie, że pan Vilander to osoba niezrównoważona psychicznie, cierpiąca na problemy z postrzeganiem rzeczywistości oraz mająca obsesję na punkcie totalitaryzmów wszelkiej maści (polecam lekturę innych jego artykułów, które potwierdzają także i tę tezę).
Niech Państwo sprawdzą, czy w którymkolwiek artykule, który napisałem znajdą Państwo frazę, że Marcin Sokołowicz porównany do któregokolwiek z hitlerowców pozbawił, pozbawia lub pozbawi życia milionów ludzi. Ten człowiek po prostu łże jak pies i zmyśla coś, co nigdy nie zostało powiedziane. Skoro Szanowny Sokołowicz już wspomniał te sławetne nazwisko Goebbels, to przypomnę Państwu parę jego słynnych wypowiedzi:

Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.
Dokładnie to próbuje robić prasa podpięta pod między innymi takie kraje jak: Trizondal i Al-Rajn.
Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.
Akcja usunięcia KI z Planety jest tego świetnym przykładem.
Im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie uwierzą. 
Stosunek socjalistów do tego cytatu jest nieprawdopodobny. Zauważyli Państwo, że władza trizondalska zaczęła uważać moje artykuły za totalne kłamstwo, a tym samym zaczęła się ich bać wmawiając wszystkim, że to wpływa na nieaktywność w ich pięknym kraju (pomimo, że przed ukazaniem się tego artykułu cierpieli na nieaktywność) oraz na innych potencjalnych przybyszów do świata mikronacji (pomimo, że jakiś nowy do nich przybył i nie umieli go utrzymać przy sobie)? Specjalnie przeinaczyli pewnego rodzaju prawdę na kłamstwo, aby dopasować się do wzoru! Ja toczę batalię o prawdę, a oni o kłamstwa, bo wierzą w słowa Goebbelsa. Pamiętają Państwo, kiedy mówiłem, że są trzy prawdy i od kogo zależy ich ocena? Pan Sokołowicz ocenił moją prawdę jako gówno prawdę, a kto inny jako swoją prawdę. Gdzie leży faktyczna prawda? Dla każdego prawda leży gdzieindziej, lecz założenie, że kłamstwo jest silniejsze od prawdy jest ewidentną ideologią nazistowską! Jak państwo zauważyli, ja próbuję obalać ich kłamstwo prawdą widzianą moimi oczami i już zaczęło się pewnego rodzaju oburzenie, że to co mówię, to kłamstwo. Oni zamiast się bronić wierutną prawdą, to uderzają we mnie pustymi sloganami bez pokrycia uważając je za swoistą prawdę traktując je tak naprawdę jako kłamstwo, bo w nie ludzie szybciej uwierzą. To jest typowa zagrywka - ukazać kogoś w roli kłamcy zakłamując tym samym swoje argumenty, aby paradygmat goebbelsowski zadziałał. Politycy umazani socjalistyczną mazią mają to opanowane do perfekcji. To jest kolejny powód dlaczego chcą usunięcia KI z Planety.

Czymże jednak Trizondal czy też ja, zasłużyliśmy sobie na takie potraktowanie? Otóż naprawdę ciężko znaleźć jakąkolwiek logiczną odpowiedź. Pan Vilander pojawił się w moim kraju ładnych parę tygodni temu, początkowo ukrywając się pod nazwiskiem Paul Sinner. Już wtedy jego zachowanie wyraźnie odstawało od przyjętych norm. Po pewnym czasie postanowił jednak ujawnić swoją prawdziwą tożsamość, stając się przy okazji zwyczajnym chamem. Na porządku dziennym było nazywanie Trizondalu krajem totalitarnym i łamiącym zasadę wolności słowa, mimo że nikt jej temu panu nie ogarniczał – mógł mówić co mu się żywnie podoba, włącznie z używaniem wyrazów powszechnie uważanych za wulgarne. Zostało to jednak w końcu zauważone przez trizondalskie organy ścigania, a sam Vilander został postawiony z tego tytułu w stan oskarżenia.
Tu mają Państwo przykład paradygmatu goebbelsowskiego -> "Vilander mógł mówić, co mu się żywnie podoba, włącznie z używaniem wyrazów powszechnie używanych za wulgarne", ale w końcu postawiono go w stan oskarżenia. Widzą Państwo sprzeczność? To mógł czy nie mógł? Pamiętają Państwo artykuł mówiący o zmienianiu przepisów dotyczących wulgaryzmów w ich kraju? W ich prawie nie było podane ile wulgaryzmów można wypowiedzieć, ale mimo to, potrafili postawić Vilandera w stan oskarżenia tylko dlatego, że głosił to, czego nie chcieli (patrz drugi cytat Goebbelsa).

Na koniec, muszę wspomnieć o fragmencie wypowiedzi Pana Sokołowicza, który mnie najbardziej poruszył:

Myślę, że można w pewien sposób rozumieć stanowisko pana Pośpiecha, jednak czyż publikowanie materiałów o treści nazistowskiej i komunistycznej nie jest zakazane przez polski Kodeks Karny? Rozumiem, że mówimy w tym momencie o mikroświecie, jednak polskie prawo dociera również tutaj. Można by więc przez wzgląd na ten fakt usunąć KI z Planety, uzdrawiając w ten sposób całe wirtualne otoczenie prasowe.
Hitler mówił podobnie - uzdrowić świat z pewnej rasy, rodzaju ludzi. Tu mamy do czynienia z usuwaniem niewygodnej prasy. Zatem, dla mnie to jest absurd z najwyższej półki, żeby straszyć Redakcję KI jakimś Kodeksem Karnym, skoro Państwo te ideologie, które wymieniają stosują w praktyce. Obrazka z nazi-zombie użyłem tylko i wyłącznie do tego, aby pokazać, że owe ideologie odradzają się (nawet w mikronacjach) pomimo tego, że jest całkowity zakaz mówienia o nich. Bardzo sprytne, prawda? Może się to rozwijać, ale nie można o tym mówić... Można kraść, ale tylko zgodnie z prawem... Można kłamać, ale tylko zgodnie z prawem. Jest więcej tych absurdów i ludzie się na to godzą - ja nie!

piątek, 14 czerwca 2013

Mikronacyjny manipulator drążkowy


Więzień spod Alcatraz

"Uciekający Vilander"

Zainspirowany słowami Pana Khadila na Kongresie Kontynentu Wschodniego.

Wyższa kultura wypowiedzi

Poruszyła mnie wypowiedź pewnej Pani z forum.mikronacje, niejakiej Marietty della Veronese. Z jej wypowiedzi wynika, że kreuje się na obrończynię młodszych użytkowników Internetu, którzy postanowili się zabawiać w mikronacje. Uważa, że słownictwo używane przez redakcję Królewskich Indagacji w jakimś tam stopniu deprawuje młodszych mikronejczyków, a potem proponuje następujące rozwiązanie:

Jest bardzo dużo możliwości jak temu zaradzić, np Planeta może spisać etykiety, które winne postrzegać v-czasopisma, autorzy artykułów mogą pisać w sposób taktowny, czytelnicy mogą zaprzestać czytać, przeglądać zbiór niechcianych gazet. Ma osoba zastosowała ostatni wariant. Po prostu nie czytam.
Mimo, że poruszane są ciekawe aspekty mikronacji, nie jestem w stanie czytać ze względu  na język. Do tej pory nie rozumiem, jak kogoś można przez internet wyzywać od  prostytutek.
Według tej Pani v-czasopisma (a zarazem artykuły) pojawiające się na Planecie powinny należeć do Planety, a nie do faktycznych właścicieli v-czasopism. Czyli owa Pani chciałaby wprowadzić jakieś zewnętrzne normy, które ograniczałyby swobodę wypowiedzi redaktorów gazet pomimo, że gazety należą do właścicieli gazet. Jednym słowem, znowu próbuje się zrobić pewnego rodzaju organizację, która zrzeszałaby tzw. wybrańców gazetowych, którzy potrafią się dostosować do norm odgórnie narzuconych dążących do ujednolicenia języka w prasie mikronacyjnej. Ponadto, proponuje, żeby autorzy artykułów przestrzegali jakiś etykiet, aby język artykułu był stosowny i godny oczu wszystkich mikronejczyków. Przecież to jest niemożliwe, aby każdemu dany język przypasował. Poza tym, dzieci, o które tak Szanowna Panienka się martwi należą do rodziców, a jak rodzice pozwalają na to, aby ich dzieci zabawiały się w Internecie w tego typu rzeczy, to to jest ich problem. Zresztą, te dzieci, które czytają moje teksty niech się uczą jak należy się obchodzić z osobami wyznającymi zasady narodowych socjalistów, socjalistów, neonazistówi, komuchów, bolszewików itp., którzy niegdyś wymordowali niewyobrażalną liczbę ludzi tylko dlatego, że chcieli ujednolicić masę społeczną, która miała się składać z jednostek wyznających tę samą ideologię lub od niej pochodne. Powiem Pani więcej, Ci, o których się wyrażam w dość kontrowersyjnych słowach stanowią coraz większą liczbę osób, która dąży do powtórki z rozrywki, tylko w nieco innej formie. Ludzie muszą się umieć bronić przed tą chorą zgrają i umieć ich rozpoznawać. Ja zamierzam im poszerzyć okręg poznawczy poprzez to, co piszę w Królewskich Indagacjach

Nigdy nie nazwałem nikogo prostytutką, proszę Szanownej Pani. Wyjaśnię Pani pewną sprawę, bo widzę, że Pani czegoś nie rozumie. Określenia często używanego do mówienia o kobietach lekkich obyczajów na literkę "k" używam, aby nazwać niektórych mikronacyjnych polityków reprezentujących nurt polityczny, którym się, łagodnie powiedziawszy, brzydzę podkreślając tym samym ich sprzedajną i kłamliwą naturę.

Jeśli WE tak kurczowo chcą się trzymać zasad obowiązujących w  prawdziwych czasopismach, to przypomnę, że prawdziwe artykuły piszę się dla innych ,a nie dla siebie. Wyrażanie swoich poglądów itp inaczej zwie się pamiętnikiem.       
Pamiętniki to sobie mogą pisać feministki i skrywać w nich swoje intrygii. Poza tym, od kiedy wyrażanie swoich poglądów zowie się pamiętnikiem? Kto takie chore postrzeganie świata zaczyna wprowadzać? Pogląd na daną sytuację ma brzmieć i się roznosić, a jak ktoś planuje za to rozstrzeliwać bądź zamykać usta, to jeszcze głośniej poglądy powinny brzmieć i się roznosić. Ma być życie kreowane przez ludzi, a nie kreowana ciemna masa, która boi się odezwać, bo tuż za rogiem czekają jakieś sankcje! Jak jakiś prezydent robi z siebie dyktatora i jego czyny są tożsame z największymi zbrodniarzami ze świata realnego, to nie zawaham się użyć tak kontrowersyjnego porównania.

Dla mnie jest to ohydne, ponieważ widzę tu brak szacunku do innego człowieka. 
V-mordercy mordujący z premedytacją na podstawie jakiś absurdalnych norm narzuconych odgórnie są dla mnie plugastwem. Skoro Szanowna Pani chce się nad nimi litować, to niech się Pani nad nimi lituje. Ja nie zamierzam.

Chcecie kulturę wyższą, to sobie ją twórzcie. Chcecie, aby inni tworzyli kulturę wyższą, to ich do tego zainspirujcie, a nie zmuszacie. Chcecie kreować pewnego rodzaju kulturę języka, kulturę wypowiedzi, to ją twórzcie. Ja stawiam na lawirowanie pomiędzy kulturalnym i niekulturalnym językiem, krążenie pomiędzy językiem kolokwialnym z otarciem o wyrażenia pejoratywne, a językiem poetycko-literackim i nikt mnie nie zmusi, abym pozostał tylko i wyłącznie w języku, w którym poszczególne jednostki czują się najlepiej.

Link do wypowiedzi Pani Marietty della Veronese: http://forum.mikronacje.info/index.php?PHPSESSID=788e82a1fe662593994a83c5ea3f4e31&topic=123.850

czwartek, 13 czerwca 2013

Rzetelna prasa

W mikroświecie bardzo często pojawiają się określenia dotyczące "rzetelnej prasy". Spójrzmy do słownika języka polskiego wydawnictwa PWN, aby sprawdzić znaczenie słowa "rzetelny":

1. «wypełniający należycie swe obowiązki»
2. «taki, jaki powinien być, odpowiadający wymaganiom»
3. «zgodny z prawdą, wiarygodny»
Słownik wyróżnia aż trzy znaczenia tego słowa, a ja postaram się udowodnić Państwu, że nagminne powielanie tego frazesu doprowadzi do ujednolicenia prasy mikronacyjnej.

Weźmy na warsztat znaczenie numer jeden. Czy widzieli Państwo jakieś prawo nakazujące wszystkim redakcjom mikroświata wypełnianie należycie swoich obowiązków? Przyznam się szczerze, że takiego prawa w ogóle nie widziałem w świecie mikronacji, które nakazywałoby wszystkim mikronacjom dostosowanie się do takiego wymogu. Zatem, jeżeli owa sprawa nie jest usankcjonowana prawnie (choć to i tak byłby pewien absurd, aby taka sprawa była unormowana prawnie kiedykolwiek) i żadne z v-państw nie podpisało takowej klauzuli wstępując na serwis Planety, to nie mają prawa takich rzeczy się teraz domagać.

Punkt drugi stanowi o tym, aby, na przykład, prasa odpowiadała jakimś wymaganiom. Teraz kwestia jest następująca - jakim i kogo wymaganiom, ale także mamy tutaj do czynienia ze sprawą własności gazety należącej do pewnego podmiotu prawa. Zatem, zadajmy pytanie, czy czytelnik może domagać się od gazety, aby dana gazeta zmieniła styl pisania? Może. Czy właściciel danej gazety musi się dostosować do wymogów stawianych przez czytelników? Nie musi, ale w pewnym stopniu ryzykuje, że utraci czytelników, jeżeli nie spełni ich wymogów. Tak czy inaczej, główny interes w tym, czy gazeta będzie istnieć czy nie pozostaje w rękach właściciela, o ile nie łamie on przepisów RP. Sposób w jaki dana gazeta pisze tym bardziej pozostaje w rękach właściciela i jego pracowników. Konkludując, to, jakie coś powinno być oraz to, czy odpowiada pewnym wymogom w głównej mierze leży po stronie właściciela gazety i jego pracowników, a odbiorcy danej gazety mogą wpływać na jej kształt tylko i wyłącznie w sposób pośredni. Chyba, że zostaną zatrudnieni jako redaktorzy, to wówczas będą wpływać na nią w sposób bezpośredni.

Punkt trzeci stanowi esencję wszelakiej prasy, ale jest on oczywiście pokracznie rozumiany w pewnych środowiskach. Mówi się, że istnieją trzy prawdy: prawda, nieprawda i gówno prawda. Jak Państwo sądzą, którą prawdę gazety wybierają najczęściej? Powiem Wam - wszystkie trzy. Czasem stosują wszystkie trzy w jednym artykule. Innym razem stosują tylko jedną bądź przeciwstawiają ze sobą dwie skrajne prawdy. Dlaczego? Bo muszą się dostosować do czytelnika. :) Jak odbiorca jest bystry, to połapie się, co jest prawdą, co jest pewnego rodzaju naciągactwem, a co totalnym wymysłem. O to w tym wszystkim chodzi, aby to czytelnicy i czytelniczki mieli prawo do oceny zjawiska przedstawionego w artykule oraz ewentualnego skorygowania (sprostowania) go bądź pozytywnego lub negatywnego skomentowania.

Dlatego nie dajcie sobie wmówić, że prasa ma być podpięta pod jeden wzór, bo jednym wzorem nie obliczycie pola całkowitego zacieniowanej bądź niezacieniowanej figury. 




Precz!

Idź precz!
Pańska gazeto
Ósme cudo znów na rudo
Powiedz, że klnę
Że z tobą nie żyję
Że taplasz się w nędzy
Bo nie mam języka takiego jak Wy!

Betonowa wieś


Ściana przy ścianie


Do kogo dzisiaj zapuka schizofrenia?

Znowu jestem zmuszony zareagować ad vocem na to, co napisała Redakcja Trizondalskiej Agencji Informacyjnej (TAI) w swym ostatnim artykule z dnia 12 czerwca 2013 roku. Jako, że artykuły w TAI są pisane przez Marcela Hansa, a jego pachołek, Robert Dąbski, je tylko zamieszcza, to będę się odnosił w sposób bezpośredni do Marcela Hansa. Nawet jak postanowi nie przeczytać tego, co poniżej napiszę, to i tak mu doniosą.

Podjąłem dzisiaj decyzję o wydaleniu z Państwa Trizondalskiego Markusa Vilandera vel. Pawła Zanika. Decyzję swoją opieram na podstawie art. 6 konstytucji Trizondalu z dnia 16 kwietnia 2012 roku. Stosowne postanowienie znajduje się już w Dzienniku Praw.
Kiedy przeczytałem owy fragment wypowiedzi, to się nieco ucieszyłem, bo nigdy bym nie przypuszczał, że wydalenie Markusa Vilandera może tak długo trwać w państwie, w którym panuje dyktatura Pana Hansa oraz jego pieska - Marcina Sokołowicza. Decyzja o wydaleniu jest ukazaniem tego, że wymiar sprawiedliwości w kraju, który, jak wynika z reklamy na ich stronie głównej, jest republiką i panuje w niej trójpodział władzy po prostu nie istnieje. Artykuł szósty Konstytucji Trizondalu mówi tak:

Art. 6 [Wydalenie mieszkańca]
1. W przypadkach zagrożenia racji stanu Trizondalu, głowa państwa w drodze postanowienia może wydalić każdego mieszkańca oraz zakazać mu wjazdu na teren Trizondalu;
2. Wydalenie i zakaz, o którym mowa w ust.1 może zostać uchylone w drodze postanowienia przez ten sam organ;
Wynika z niego jasno, że Prezydent ma prawo wydać postanowienie, na mocy którego dany delikwent może być wydalony z kraju z ominięciem władzy sądowniczej, ale owy przepis zaprzecza takim artykułom Konstytucji jak:

Art.1 [Trizondal]
1. Trizondal jest niepodległym państwem wirtualnym, dobrem wspólnym [wszystkich] jego
obywateli;
2. Trizondal stoi na straży niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium oraz strzeże dziedzictwa narodowego;
3. Trizondal stoi na straży najwyższych i niezbywalnych praw człowieka, takich jak: wolność myśli, słowa, wyznania, prawo do sprawiedliwego procesu, równość wszystkich wobec prawa; 
Art. 5 [Prawa mieszkańca i obywatela]
1. Każdy mieszkaniec i obywatel ma prawo do wolności słowa i myśli;
2. Każdy mieszkaniec i obywatel może zmienić swoje miejsce zamieszkania bez żadnych ograniczeń;
3. Każdy mieszkaniec i obywatel ma prawo do sprawiedliwego procesu sądowego;
Art. 14 [Sądownictwo]
1. Każdy obywatel Trizondalu ma prawo do sprawiedliwego procesu sądowego;
2. Każdy obywatel Trizondalu ma prawo do wskazania swojego przedstawiciela przed sądem;
3. Sądy wydają wyroki na podstawie prawa, zgodnie z prawdę i w poczuciu sprawiedliwości;
4. System sądowniczy w Trizondalu jest dwuinstancyjny;
5. Każdemu skazanemu w pierwszej instancji przysługuje 14 dni na odwołanie się do drugiej instancji;
6. Trybunał Krajowy może uchylić każdy akt prawny Trizondalu lub/i uznać go za nieważny z powodu niezgodności z przepisami lub naruszenia żywotnych interesów państwa.
Skoro Konstytucja stanowi to, że każdy człowiek posiada prawo do sprawiedliwego procesu i że wszyscy są równi wobec prawa, to nawet tych, co się za kuluarami uznaje za szkodników powinni mieć wytoczony proces z tego tytułu. Jako, że proces się przedłużał i dyktator Hans nie mógł dłużej znieść tego faktu, że Vilander chodzi sobie wciąż wolno po kraju, to sięgnął po broń i sam go po prostu zastrzelił zapominając oczywiście o kolejnym przepisie, który po prostu złamał, bo mu się nie chce czytać prawa, którego rzekomo strzeże (bycie bezwzględnym dyktatorem jest, jak widać na zamieszczonym obrazku, tak samo łatwe jak zabicie muchy):

Art. 15 [Trybunał Krajowy]
1. Na czele Trybunału Krajowego stoi Sędzia Federalny, który przewodniczy wszystkim procesom;
2. Wyroki w pierwszej instancji wydaje Sędzia Federalny po przeprowadzenia rozprawy;
3. Wyroki w drugiej instancji wydaje Skład Orzekający złożony z Sędziego Federalnego oraz jednego Przysięgłego wyłonionego do sprawy. Wyrok skazujący w drugiej instancji zapada jedynie przy jednomyślności członków Składu Orzekającego;
4. Trybunał Krajowy rozstrzyga sprawy karne, cywilne oraz dotyczące ważności aktów prawnych i sporów kompetencyjnych władz państwowych i samorządowych;
5. Sędzia Federalny wybierany jest na 4-miesięczną kadencję spośród kandydatów, którzy są nie krócej niż 3 miesiące obywatelami. Jeśli kandydat nie posiada obywatelstwa Trizondalu przynajmniej od 3 miesięcy w chwili zgłoszenia, jednak posiadał je wcześniej przez okres nie krótszy niż 3 miesiące i zostało mu ono odebrane z powodu dobrowolnego zrzeczenia się go, musi on być dopuszczony do wyborów. Osobom posiadającym wcześniej tylko obywatelstwo Rzeczpospolitej Sclavinii i Trizondalu nie przysługuje to prawo. Wybory na Sędziego Federalnego są równe, wolne, bezpośrednie i tajne;
6. W przypadku nieaktywności Sędziego Federalnego lub z innych powodów, które są istotne dla funkcjonowania Trybunału Krajowego, Sędziego mogą odwołać obywatele w drodze referendum większością 60% przy frekwencji wynoszącej nie mniej niż 50% wszystkich obywateli;
7. W przypadku, gdy jedna ze stron postępowania uważa, że Sędzia Federalny może być stronniczy, wówczas Prezydent wyznacza do sprawy jego zastępcę, który prowadzi przewód sądowy i który to stwierdza o winie lub niewinności strony. O wymiarze samej kary decyduje Sędzia Federalny;
8. Osoba pełniąca funkcję Sędziego Federalnego musi być bezpartyjna;
9. Dalsze przepisy określa ustawa.
Przynajmniej Państwo zobaczą jeden z absurdów tamtejszego prawa. Wytłuszczony tekst mówi o wyborze Sędziego Trybunału Krajowego w przypadku, gdy jego skład jest nieaktywny (cokolwiek to znaczy) i innych powodów, które są znane tylko ustawodawcom tj. tamtejszemu dyktatorowi i jego pieskowi. William Young (Sędzia Federalny z procesu Vilandera) ostatni raz wypowiedział się w rozprawie 21 maja 2013r., a 11 czerwca 2013 roku nastąpiło wydalenie Vilandera. Ten okres, gdy Sędzia był (i w sumie nadal jest) nieobecny to 21 dni. 27 maja br. Marcel Hans zadaje pytanie Sędziemu odnośnie zakończenia sprawy Vilandera i nie otrzymał żadnej odpowiedzi aż do dzisiaj. Przez ten okres 21 dni Vilander chodził sobie wolno i komentował w różny sposób inicjatywy Trizondalczyków, wydawał opinie itp. Ani trizondalska władza ani rzekome społeczeństwo trizondalskie, które niby obrażał w żadnym stopniu nie zainteresowało się tym, co się dzieje w sferze władzy sądowniczej przez tak długi okres nieaktywności Sędziego, a art. 15 pkt. 6 mówi jasno, co należy zrobić, gdy Sędziego zabraknie w dość istotnej dla większości Trizondalczyków sprawie. Co ciekawe, owy artykuł mówi tylko o odwołaniu Sędziego w takim przypadku, a co ma się dziać dalej? Rozumiem, że mamy się cofnąć do art. 15 pkt. 5, który jest tak flegmatycznie napisany, że aż niewiadomo o co tam chodzi. Ponadto, przed wydaleniem Vilandera do kraju przybył król Hasselandu, z którym Vilander oczywiście miał na pieńku z racji tego, że, jak Państwo wiedzą z poprzednich artykułów, był to ex-Sekretarz Generalny OPM - Piotr Kościński w przebraniu  i wywiązała się między nimi niezbyt miła wymiana zdań, która tamtejszą dyktaturę wpieniła i nastąpiło wydanie wyroku, który miał zapaść w Trybunale Krajowym w sposób natychmiastowy tak jak to się robi w krajach, z którymi Trizondal dobrze współżyje np. Al-Rajn. Tym samym, władze, ale także i społeczeństwo w Trizondalu ponownie potwierdziły, że mają w największym poważaniu swoją konstytucję, czyli najwyższy akt prawny, który stanowi byt tego ohydnego potwora. Tam tylko obowiązuje prawo oparte o głowy tamtejszego dyktatora i jego wiernej psiny.

Nie dajcie się Państwo zwieść propagandzie trizondalskiej, bo oni po prostu bezczelnie kłamią. Przez cały ten okres, kiedy mogli działać np. urządzić referendum nt. odwołania Sędziego albo odwołać Sędziego poprzez rozporządzenie Hansa, a następnie byłyby wybory kolejnego sędziego, to ta cała masa trizondalska wolała bawić się w zabawę wymyśloną przez Sokołowicza (chyba się zainspirował tym, co mówił król z papierową koroną na ich forum), która polegała na ignorowaniu Vilandera. W ich języku to znaczy "niekarmienie trolla". O chorym wyznawaniu zasad trollingu spisanych na ciotce Wiki (Wikipedia) już pisałem, a Trizondalczycy i ich pobratymcy potwierdzają fakt, że lubią się pieprzyć z ciotką Wiki. Liżą ją niczym sławetne lizaki Chupa-Chups tak, aby jej smak pozostał im jak najdłużej na językach. To są jakieś obleśne stwory pozbawione mózgu, które dostosowują się do wszystkiego, co podadzą im przed ryj na ciotce Wiki. Zero własnego myślenia - zwykłe bezmózgie popychadła, które śmią jeszcze kontrolować innych!

W tym miejscu należy pochylić się nad kondycją wymiaru sprawiedliwości. Markus Vilander. Takiego stanu sądownictwa nie pamiętam od wielu, wielu lat (tak lat, nie miesięcy). Nie chodzi mi tutaj o ciągnięcie się procesów wciąż niezakończonych, co niezamieszczenie wydanego już prawie miesiąc temu, obecnie pełnomocnego, wyroku Trybunału Krajowego. Na mocy tego wyroku Markus Vilander już dawno powinien siedzieć w więzieniu. Jest skandalem, tak skandalem, że wyroku nie zamieszczono cały czas w Dzienniku Praw i nie można go zrealizować.
Jak na dyktatora przystało, to nawet Hans w tym swoim amoku nie pamięta wyroku jaki zapadł w pierwszej rozprawie Vilandera, którą mu Robert Dąbski wytoczył. Sami Państwo widzą, że Hans ma nierówno pod sufitem i chciał za wszelką cenę wykończyć Vilandera pomimo, że wyrok, na który się powołuje nie pozwalał mu go wykonać. Wyrok bez uzasadnienia przedstawiam poniżej:

Trybunał Krajowy w Trizopolis,
po rozpoznaniu sprawy w dniach 12-16 maja 2013r
z powództwa Roberta Dąbskiego-Hansa
przeciwko Markusowi Vilanderowi
o zniewagę i zniesławienie powoda
syg. 3/2013

zasądza:
1. Z tytułu art 31. Kodeksu Wykroczeń karę nagany, przeprosin i grzywny w wysokości 50 MRK.
2. Z tytułu art 32. Kodeksu Wykroczeń karę aresztu w wymiarze 7 dni, grzywny w wysokości 50 MRK i przeprosin.
3. Łączną karę aresztu w wymiarze 7 dni, grzywny w wysokości 100 MRK, nagany i przeprosin.
4. Kara aresztu zostanie wykonana z warunkiem zawieszającym, tj. po zakończeniu postępowania karnego syg. 5/2013.
Punkt czwarty wyroku ewidentnie mówi o tym, że kara może być wykonana dopiero po tym, jak się skończy rozprawa wytoczona przez Hansa! Zatem, nie wiem o jakim egzekwowaniu tego wyroku Szanowny Hans mówi w swym artykule w TAI. Po prostu chęć natychmiastowego wyeliminowania "szkodnika" ze społeczeństwa przyćmiła mu rozum. Nawet jakby ten wyrok był wpisany do ich Dziennika Ustaw, to i tak Hans nie miałby prawa go wykonać, aż do czasu zakończenia się procesu, którego sam był prokuratorem.

W kwestiach formalnych, uważam, że psucie atmosfery mieszkańcom i obywatelom, a ostatnio także gościom międzynarodowym zagraża dobrej zabawie w Trizondalu, a bez dobrej zabawy dla wszystkich mieszkańców nie ma państwa wirtualnego. 
Ciągle słyszę z ust Waszych, że psuję komuś zabawę. Tylko, że w Trizondalu żadnej zabawy nie ma. Chyba, że chodzi Wam o zabawę w psychozę bądź schizofrenię. Żeby Państwo nie myśleli, że sobie zmyślam, to przedstawię Państwu debilną ankietę pytającą się ludzi, czy chcą się bawić w chorowanie...


 
Nie pozwólcie, aby wmówiono Wam, że widzicie więcej niż powinniście widzieć, bo to może być początkowy objaw dla osób, które cierpią na schizofrenię! Powiem więcej, to wcale nie musi oznaczać, że jesteście chorzy psychicznie - to znaczy po prostu, że jesteście mądrzejsi od tych, co Wam to wmawiają! Socjalistyczne kurwy uwielbiają to ludziom wmawiać byle nie zostać pociągniętym do odpowiedzialności za swoje czyny! Socjaliści wymagają od ludzi, aby widzieli i rozumieli to, co oni sami widzą i rozumieją, czyli chcą osiągnąć stan jednolitego postrzegania sytuacji! Trizondal i inne kraje, które wyznają podobną ideologię z tego słyną, więc nie dajcie się zmanipulować tym skończonym skurwysynom.

środa, 12 czerwca 2013

Poddaństwo


Małpi cyrk


Wolność wypowiedzi


Propaganda trizondalska

Przez ulice Trizondalu przeszedł rozradowany tłum z przykładowymi transparentami : "Hurra !!! Vilnadera już u nas nie ma!", "Pomnik dla Vilandera!" itp. Pewnie się Państwo zastanawiają co się stało? Otóż, stała się rzecz niewiarygodna - tamtejszy sędzia prowadzący sprawę Vilandera nie przychodził do pracy przez dłuższy czas niepoinformowawszy nikogo, bo bał się wydać jakikolwiek wyrok. Tamtejsza władza tak naciskała na Williama Younga (tamtejszy Sędzia Federalny), aby wydał wyrok niezgodny z prawem i jak najszybciej pozbył się Vilandera z kraju, że na końcu zastraszony Sędzia w ogóle nie przyszedł do pracy i sprawa Vilandera ciągnie się praktycznie do dzisiaj, bo wyrok w ogóle nie zapadł. Link do niedokończonego procesu: http://forum.trizondal.org/viewtopic.php?f=296&t=4788&start=50 .

Natomiast w Gazecie Górniczej z dnia 11 czerwca 2013 roku możemy przeczytać, iż:

A w odniesieniu do powyższego mam zaszczyt (albo nieprzyjemność – zależy co wolisz) poinformować, że Markus Vilander został na mocy konstytucji wydalony z Trizondalu.
Powyższe słowa należą do Pana Prezydenta Trizondalu, Marcela Hansa, który w sposób bezpośredni potwierdził fakt, że wszystko to, co piszą na swojej stronie głównej:

Musisz wiedzieć, że Trizondal jest republiką, gdzie władzę wykonawczą sprawuje prezydent. Władza ustawodawcza należy, tak jak w realnej Szwajcarii, do obywateli, którzy poprzez składanie podpisów przyjmują lub odrzucają akty prawne. W naszym państwie mamy także wymiar sprawiedliwości - Trybunał Krajowy. Wszystko to jest ustanowione na mocy aktów prawnych, które znajdziesz w Dzienniku Praw.

Trizondal - świat pełen możliwości i dobrej zabawy



to po prostu pic na wodę - fotomontaż. Zupełnie taki sam jak dla ludzi, którzy przekraczali sławetną bramę do obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau z napisem "Arbeit macht frei". Trizondal nie jest żadną republiką. Nie ma tam żadnego prezydenta. Nie ma tam żadnych obywateli, którzy są chętni do składania podpisów, aby przyjąć bądź odrzucić akty prawne (potwierdzenie tego faktu znajduje się w moim poprzednim artykule pt. "Masochistyczny Trizondal"). Nie ma żadnego Trybunału Krajowego, który stanowi wymiar sprawiedliwości, a nawet jeśli jest, to podpięty pod centralny aparat państwowy. Zapewne Państwo pamiętają, że z narodowego socjalizmu wywodziły się takie osobistości jak: Adolf Hitler i Józef Stalin, z tym, że Stalin miał znacznie większe ambicje od Hitlera i zabił znacznie więcej ludzi swoją chorą ideologią niż Hitler razem ze swoimi gestapowcami. Dzisiaj mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że kraj, w którym obecnie rządzi Marcel Hans jest krajem, w którym dominuje ta sama ideologia, którą wyznawali Ci dwaj powyższi zbrodniarze ludzkości. W Trizondalu nie ma żadnego społeczeństwa trizondalskiego różniącego się w swych opiniach - tam jest ewidentny kult jednostki. Tam nie ma żadnego trójpodziału władzy wymyślonego przez Monteskiusza - tam jest jednolity system zarządzania państwem. Centrum stanowią: naczelny dyktator - Marcel Hans i jego prawa ręka Heinrich Himmler...tfu...Marcin Sokołowicz. Wszelaki wymiar sprawiedliwości jest w rękach centralnego aparatu państwa. Zatem, absolutnie wszystkie opisy na stronie głównej Trizondalu należy traktować w taki sam sposób jak w dzisiejszych czasach rozumiemy propagandę stosowaną przez nazistów pod przewodnictwem Hitlera oraz wszelkie zakłamane informacje płynące ze strony Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Hitler też obiecywał ludziom, że będą się świetnie bawić w obozach, że będą mieć dostęp do wszystkiego, mnóstwo możliwości np. możliwość rozwoju, dzieci będą miały place zabaw, dostęp do wody, jedzenia, słodyczy, a tu się okazało, że wszyscy, co tam pojechali, to dosłownie wyszli jak Zabłocki na mydle.

Jeżeli nie chcesz stać się mydłem, aby dyktat panujący w Trizondalu mógł się nim namydlić i sprawić się zawsze czystym, a Ciebie zostawić zawsze brudnym, to unikaj Trizondalu jak ognia.      

wtorek, 11 czerwca 2013

Masochistyczny Trizondal

W kraju trzech mieszkańców na krzyż, a oni bawią się w zbieranie podpisów pod nowelizacją danego aktu prawnego. Ponadto, ich prawo stanowi, iż minumum 50% obywateli musi się podpisać pod danym aktem prawnym, aby owy akt został przyjęty przez ich prowizoryczną Izbę ustawodawczą, a następnie mógł być podpisany przez ich nieogarniętego prezydenta. Za komicznie uważa się również to, że ich własne prawo blokuje ich własną inicjatywę ustawodawczą, a oni nic sobie z tego nie robią. Niezebranie podpisów traktują jako niezainteresowaniem się jakąś nowelizacją projektu aktu/przepisu prawnego i takowy projekt po prostu upada, a oni się demotywują. Gdybym miał tak debilnego prezydenta, jaki jest w Trizondalu, który ma bzika na punkcie absurdalnego i sprzecznego ze sobą prawa, to też bym się załamał. Wręcz próbowałbym go obalić, ale ciemna masa trizondalska jest za głupia na to i nie podniesie ręki na założyciela Trizondalu, bo ta kurewka mogłaby się obrazić i ich zostawić. Wówczas pokazaliby prawdziwe swoje oblicze v-światu i okryli by się niesamowitą kompromitacją zrodzoną z narcyzowatego samozachwytu.

Ponadto, ta trizondalska menda społeczna na stanowisku Prezydenta sama proponuje nowe brzmienie przepisu prawnego, a potem każe wnioskodawcy (Marcinowi Sokołowiczowi) przedstawić ten sam przepis ponownie, bo ta menda nie wie nad czym głosuje. Typowy schizol.

Projekt podpisały 3 osoby tj. prezydent, wnioskodawca, czyli Sokołowicz oraz Dąbski za namową gościa zagranicznego, bo sam w ogóle nie wiedział, co to znaczy oddać głos. Owe 3 głosy stanowiły 21% z wszystkich obywateli uprawnionych do głosowania. Zatem, wszystkich obywateli uprawnionych do głosowania jest 14 z kawałkiem, czyli te ich 51% stanowi 7 obywateli, którzy powinni oddać głosy, aby dany projekt przeszedł. Trizondal nie ma tylu aktywnych obywateli, aby móc przeprowadzić jakikolwiek proces ustawodawczy, jakiekolwiek głosowanie zgodne z tamtejszym prawem.

Mi się to po prostu nie mieści w głowie jak można być tak zaślepionym i bronić takiego chorego systemu ustawodawczego, a teraz się załamywać, że społeczeństwo dało dupy. W Trizondalu to chyba jacyś masochiści zamieszkują, bo to co się tam dzieje to przekracza wszelkie granice zdrowego rozsądku. Przecież prezydent w każdej chwili może zmniejszyć liczbę potrzebnych podpisów, aby dany projekt przeszedł dobrze wiedząc, że w Trizondalu panuje kryzys aktywnościowy i wszelakie procesy bazujące na tamtejszym prawie są utrudnione lub wręcz niemożliwe. Tamtejsza władza nie ułatwia życia sobie i innym osobnikom przebywawającym na terenie tamtejszego kraju, tylko wręcz utrudnia. Dla mnie to jest skrajny idiotyzm połączony ze schizofrenią. Ale kto powiedział, że socjalista jest osobnikiem o zdrowych zmysłach.

Materiał, na podstawie którego powstał powyższy artykuł: http://forum.trizondal.org/viewtopic.php?f=273&t=4826

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Głód aktywnościowy

Zastanawiałem się dlaczego sam król Hasselandu zaszczycił naszą redakcję swoją obecnością i począł reklamować swój kraj naszym kosztem, a tu jak widać głód aktywnościowy im żyć nie pozwala. Dowodem na to są słowa króla, który ma tendencję do maczania swych ohydnych paluchów w ideologii komunistycznej:

Drodzy Hasselandczycy,
Szanowni Goście!
Trzeba ze smutkiem przyznać, że aktywność w Hasselandzie sięga dna. Bywało oczywiście gorzej, ale jest fatalnie.
Będę stanowczo stosował przepisy ustawie o stanie wyjątkowym, ale to pomoże co najwyżej w "wyczyszczeniu" listy obywateli. Tym niemniej, sięgnę i po inne środki.
Bardzo usilnie proszę wszystkich funkcyjnych, Premiera, Wicepremier, Ministrów, o minimum działania. Bo moje wysiłki promocyjne - a takie będą - w niczym nie pomogą, jeśli przybysze zastaną tu ciszę i bezruch.
A takie wysiłki będzie widać wkrótce. I liczę na Wasze wsparcie!
Odbudujmy Hasseland!
Mowa o tym, że królik będzie stanowczo stosował przepisy w ustawie o stanie wyjątkowym przypomina mi trochę słowa Jaruzela, tej czerwonej kurwy, która po dziś dzień chodzi sobie wolno. Król Hasselandu wraz ze swym krajem powinien tak samo zdychać w wirze nieaktywności jak w swojej twierdzy, którą przewodził przez wiele lat. Nie rozumiem, dlaczego ktoś taki jak król Hasselandu, który tłumił niegdyś aktywność, dzisiaj ma czelność wymagać od kogokolwiek aktywności. Z tą ohydną hipokryzją należy skończyć w sposób zdecydowany. Twoje metody promocyjne, monarcho hasselandzki, są tak samo bezczelne i plugawe jak twe metody, które stosowałeś w OPM. Jesteś zwykłym v-zbrodniarzem mikronacyjnym ubranym w karmazynowe złoto, który chce sprawdzić swoje skrajne zdolności dyktatorskie. Wypieprzaj do swej Sarmacji tam, gdzie Ciebie czczono gorliwie. Tam, gdzie uklepywano Ci ścieżki z asfaltu, abyś w błocie nie brodził. Hasseland ma utonąć tak samo jak twa sowiecka organizacja, którą reprezentowałeś, a Ty wracaj skąd przybyłeś! Wróć do swych czerwonych przyjaciół, bo wśród nich się czujesz najlpiej. W innej ideologii, jak widać na zamieszczonym obrazku, zdychasz w męczarniach. Jedyny stwór, który Ciebie może wesprzeć to diabeł, a że jest ich wielu, to pewnie któryś Ci pomoże, bo takim delikwentom zawsze pomagają!

  

Udawany bojkot prasowy

Tak wygląda twarzyczka Naczelnego Redaktora alrajńskiej gazeciarni, która brzydzi się obecnym kształtem Planety, ale wciąż na niej publikuje swoje szmiry. Ten człowiek zapowiadał, że przystąpi do bojkotu Planety wynosząc się z niej pod warunkiem, że ktoś ich poprze w swych działaniach i zrobi podobnie, co oni. Dzisiaj ten ciemny człowiek zapowiada, że wstrzymują się z akcją bojkotowania Planety.

To jasno pokazuje, że ta banda v-arabusów po prostu łże pod publiczkę. Nie zrobią nic sami, aby nie okryć się hańbą i nie poszargać swej reputacji u swych pseudoseksualnych partnerów zza granicy. Z tego wszystkiego można wywnioskować, że Al-Rajn to kolejny podporządkowany kurwiszon, który potrafi się tylko sprzedać innym, aby coś konkretnego zrobić. Nie chciał się z nim nikt pieprzyć tzn. zawrzeć pewnej komitywy pseudoseksualnej w danej sprawie, to postanowili odczekać, aż uzbiorą odpowiednio dużą klientelę, aby osiągnąć nieprawdopodobnie duży zysk, który pozwoli przykryć czy raczej pokryć ich debilizm. Suma debili stwarza rzeszę debili działających potencjalnie w słusznej sprawie.

Zatem, Szanownemu MULKowi oraz jego pachołkowi życzę udanych łowów.

Językowe szaleństwo

To jest coś nieprawdopodobnego, ale w mikronacjach jednak możliwe. Jak Państwo się pewnie domyślają, to wracam właśnie z tak zwanego Kongresu Kontynentu Wschodniego (gdzieniegdzie mówią już na niego Eskwilingradzki i naprawdę nie wiem dlaczego, ale ta nazwa mi się kojarzy ze Stalingradem) i tam wpadła mi w oko dyskusja o językach Kontynentu Wschodniego. Na początku sobie pomyślałem, że języki będą nowym przybyszom badać, przy okazji uzębienie też. Może próchnicę niektórym wykryją, a niektórym wskażą zęby do wyrwania. Proszę się nie martwić, jeszcze tak wesoło nie jest jak przypuszczałem, ale może kiedyś zęby swoim avatarom będą badać. Na szczęście nie będę już tego oglądał.

Aby wiedzieć o czym będzie mowa, to przeanalizujmy wypowiedź prowodyra tejże dyskusji, Marcela Hansa:

Język polski jest językiem oficjalnym wszystkich mikronacji, ale oprócz niego istnieją także dodatkowe języki w wielu państwach. W tej chwili wszystko to funkcjonuje jakby obok siebie, a nie jest w jakikolwiek sposób połączone.
W tym aspekcie można by realizować współpracę przez wzajemne poznanie siebie i swoich kultur. Temat ten jest kierowany oczywiście głównie do mikronacji posiadających własny dodatkowy język, ale nie tylko. Sądzę, że można by wspólnie wydać przewodnik i informator o tych językach, jako wspólny element promocyjny Kontynentu Wschodniego.
Kiedy przeczytałem tę wypowiedź, to oczywiście przeczytałem ją jeszcze raz i po jakimś czasie kolejny raz, a na końcu sobie pomyślałem o jakiej współpracy poprzez wzajemne poznanie siebie ten człowiek, że tak powiem, szczebiocze. Z tego, co mi wiadomo, to Ci wszyscy ludzie tworzący mikronacje na kontynencie wschodnim znają się wystarczająco dobrze, aby nie musieć się ponownie poznawać. Ponadto, wątpię czy będą chcieli się poznawać od strony kulturowej skoro współczynnik zarozumialstwa i egocentryzmu wśród nich jest bardzo wysoki. Jeżeli zaś chodzi o poznawanie mikronacji od strony językowej tj. specyficznych języków, które dane społeczności mikronacyjne wygenerowały jako swoje własne i zarazem wymarłe, to uważam ten pomysł za dość niepoważny i trącający nieco o absurd. Nawiązując nieco do piramidy budowanej na Kontynencie Wschodnim, to muszę wspomnieć o hieroglifach. W Polsce to słowo przybrało znaczenia takiego, że coś jest trudne do odczytania, a dzięki temu przekaz danej informacji staje się niezrozumiały dla odbiorcy. Co ciekawe, w mikronacjach próbuje się zrobić tak, że to co jest trudne i niezrozumiałe dla większej grupy odbiorców stawia się na piedestale robiąc z tego, pewnego rodzaju, kult lub reklamę, która ma rzekomo przyciągnąć tabun ludzi zainteresowanych jakimiś wymarłymi językami, których nigdzie nie można spotkać oprócz mikronacji. Takie zabiegi marketingowe oczywiście zadziałają, ale tylko w specyficznej i bardzo rzadko spotykanej grupie osób, które ten język by chciały poznać tylko i wyłącznie dla szpanu. Przydatność tych pobocznych języków, które gdzieś tam w mikronacjach istnieją jest bardzo znikoma i nie zawaham się użyć sformułowania, że gdzieniegdzie jest ona wręcz żadna, więc skoro przydatność tych języków jest zerowa bądź bliska zeru, to w jaki sposób Hans próbuje z zera zrobić jeden?

Co do języków to powinno być to coś ogólnego, np. podstawowa gramatyka + najważniejsze słownictwo, tak by nie zanudzić czytelnika, ale by też zdobył on jakąś praktyczną umiejętność.
Na pytanie zadane przeze mnie wyżej Marcel Hans podał nam na tacy swoją odpowiedź. Otóż, planuje on to zrobić w sposób ogólny, czyli załóżmy sobie taką sytuację, że jakiś osobnik postanawia zamieszkać na kontynencie wschodnim, wręczają mu broszurkę informacyjną dotyczącą języków jakie może spotkać w danej mikronacji, a w niej:

- Ja to ja, ale ty to już ty. On na nim, czyli ten nad nim to też on, ale obok niego stoi ona, a w nogach śpi ono.
- Najważniejsze słownictwo: wyjście, post, gracz, piłka nożna, aktywność, kryzys, yoyonacja, najlepszy, idealny, dyplomacja, stosunek, uznanie...

Podobna ogólna gramatyka oraz najważniejsze słownictwo, co przedstawiłem powyżej będą przetłumaczone na wszystkie języki wymarłe, które można spotkać w mikronacjach wchodzących w skład Kontynentu Wschodniego i coś takiego ma stanowić promocję dla tamtego kontynentu. Pomijam już sam fakt, że jakikolwiek język czy to język pierwszy (native) czy obce (dążące do native) są kwestią indywidualną oraz woluntarną i jeżeli przybierzemy założenie, że każdy z nas jest inny, to wnioski muszą wyjść takie, że owa promocja trafi do bardzo wąskiej grupy osób. Natomiast, jeżeli założymy, że każda jednostka dąży do tzw. ujednolicenia z innymi jednostkami, to wyjdzie nam, że taka promocja może dotrzeć do sporej grupy osób. 

Jako, że socjaliści są takimi organizmami, które dążą do prowizorycznego ujednolicenia jednostek najczęściej nieposiadających swojego zdania, to propozycja Marcela Hansa staje się już jasna i można sobie w myślach dopowiedzieć do czego dąży ten typ. Poprzez ujednolicenie zabijane są wszystkie indywidualności, pewnego rodzaju, odchylenia od normy, czyli to czego mikroświat wręcz się domaga.

Już nie próbuję zrozumieć, co ta socjalistyczna banda oszołomów próbuje kreować na tym mikronacyjnym padole, bo to wszystko jest tak sprzeczne ze sobą, że aż nóż się sam w kieszeni otwiera. Wystarczy błędnie coś założyć, aby doprowadzić do tragedii. Już się zaczęli całować z tragedią, a czas pokaże, co się z tego urodzi.

niedziela, 9 czerwca 2013

Kelnerzy potrzebni od zaraz!




Mikronacyjne ZOMO

Wypierdzielać mi stąd! Me oczy są Was niegodne!

Nieopierzona natura





Jezioro wielkie przed oczyma moje się ukazało. W oddali ptaki między sobą plotki zaczęły puszczać w obiegi. Ktoś przechwyci, ktoś upuści, a ktoś podniesie i dalej zaniesie. Strumień wodzący wciąż w mocy uderzeń. Szum falujących pszczół kołysanych wiatrem. Żądeł rój uzbrojonych wideł. Któż to na walkę z wiatrem wiejącym różnie i nieprzewidywalnie wybrać się postanowił? Śmiałków sporo było, ale łyko jak zwykle złudne było. Świst swych mieczy w kamienny monument poczęli wyprowadzać. Iskra za iskrą w ściółkę równo ułożoną spłynęła, a pod tym pokazem sztucznych ogni puszczanych z rozmachem tłum ślepo wpatrzony w niebo. Kogo szukali na tym niebie fekalii? Swych wzorców latami wypracowanych. Tych, co kamienie węgielne głęboko w ziemie zostały nieruchomo usadzone. Tych relikwii dozą pasji udekorowanych. Ileż to osób do kopania posłano. Wszyscy w łopaty i kilofy obdarzeni, rycie w glebie niczym krety poczeli. Kopiec spory udało im się wybudować. Sporą górę, na którą obowiązkową zarządzono wspinaczkę. Tych, co zepchnął wiatr silny podstępem, spaść musieli w odmęty rzeki rwącej do wodnego spadku prowadzącej.

Okrucieństwem bezwzględnym prawa natury są okrytem. Wysublimowana utopia. Ideał twórców. Pełna hegemonia niezrównoważona. Dobrze zapowiadający się obraz w zgliszczach spalony. Czas prochów rozsypanie i wiecznej zadumy udawanej. Kostuchy skostniałe swe naostrzone kosy przygotowały i swych ofiar poczęły zbiory. Z roku na rok mniej ich było, ale wszystko jakoś żyło. Teraz jakoś się znużyło.

Era spania piaskiem po oczach im sypnęła. Przecierawszy swe oczy piasek w nich ujrzeli złocisty. Zauroczeni, oddaniem zaślepieni, piachem przykryci, swe pasje i chęci porzucili w jarze swych mętnych myśli. Masa topielców w masie czerwonej pływa. Każdy chce być kapitanem łódeczek mogących pływać pośród tych niemrawych truposzy. Rząd, a może nawet nierząd nad żywymi sobie urządzono. Czynności życiowe wykryte zapewniają pogrzebanie zapewnione. Zniknie wszystko kiedyś jak chmury na bezchmurnym niebie, a życie jak życie żyć będzie wciąż, bo nic mu innego nie zostało przecież.