niedziela, 9 czerwca 2013

Nieopierzona natura





Jezioro wielkie przed oczyma moje się ukazało. W oddali ptaki między sobą plotki zaczęły puszczać w obiegi. Ktoś przechwyci, ktoś upuści, a ktoś podniesie i dalej zaniesie. Strumień wodzący wciąż w mocy uderzeń. Szum falujących pszczół kołysanych wiatrem. Żądeł rój uzbrojonych wideł. Któż to na walkę z wiatrem wiejącym różnie i nieprzewidywalnie wybrać się postanowił? Śmiałków sporo było, ale łyko jak zwykle złudne było. Świst swych mieczy w kamienny monument poczęli wyprowadzać. Iskra za iskrą w ściółkę równo ułożoną spłynęła, a pod tym pokazem sztucznych ogni puszczanych z rozmachem tłum ślepo wpatrzony w niebo. Kogo szukali na tym niebie fekalii? Swych wzorców latami wypracowanych. Tych, co kamienie węgielne głęboko w ziemie zostały nieruchomo usadzone. Tych relikwii dozą pasji udekorowanych. Ileż to osób do kopania posłano. Wszyscy w łopaty i kilofy obdarzeni, rycie w glebie niczym krety poczeli. Kopiec spory udało im się wybudować. Sporą górę, na którą obowiązkową zarządzono wspinaczkę. Tych, co zepchnął wiatr silny podstępem, spaść musieli w odmęty rzeki rwącej do wodnego spadku prowadzącej.

Okrucieństwem bezwzględnym prawa natury są okrytem. Wysublimowana utopia. Ideał twórców. Pełna hegemonia niezrównoważona. Dobrze zapowiadający się obraz w zgliszczach spalony. Czas prochów rozsypanie i wiecznej zadumy udawanej. Kostuchy skostniałe swe naostrzone kosy przygotowały i swych ofiar poczęły zbiory. Z roku na rok mniej ich było, ale wszystko jakoś żyło. Teraz jakoś się znużyło.

Era spania piaskiem po oczach im sypnęła. Przecierawszy swe oczy piasek w nich ujrzeli złocisty. Zauroczeni, oddaniem zaślepieni, piachem przykryci, swe pasje i chęci porzucili w jarze swych mętnych myśli. Masa topielców w masie czerwonej pływa. Każdy chce być kapitanem łódeczek mogących pływać pośród tych niemrawych truposzy. Rząd, a może nawet nierząd nad żywymi sobie urządzono. Czynności życiowe wykryte zapewniają pogrzebanie zapewnione. Zniknie wszystko kiedyś jak chmury na bezchmurnym niebie, a życie jak życie żyć będzie wciąż, bo nic mu innego nie zostało przecież.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz