poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rycząca poprawność

Bidula usiadła sama w kącie i obiera te ziemniaki z nieprawdopodobną dokładnością. Otręby padają na ziemię, a obrane wpadają do gara z zimną wodą. Tuż za oknem widać ludzi szwędających się po ulicach miasteczka. Płacz dzieci zagubionych w tłumie nieżyczliwych. Klnące pijusy pod sklepem rozprawiający o problemach tego świata. Drące się matki na chamowatych dorożkarzy. Jazgot handlar niemogących sprzedać par nieznoszonych gaci. Rżenie koni na rogu ulicy doprowadzające ludzi do szaleństwa. Świst bicza na koniu wypróbowano, a ten ruszył tam, gdzie mu Pan kazał. W parku siedział chłop z rozdziawioną japą, jakby czekał, aż jakiś klecha nakarmi go opłatkiem. Pobliski staw, a tam ubrane w błoto kaczki rzędem kroczyły i spoglądały na chłopa z pewnym zaciekawieniem, a zarazem zdziwieniem. 

Inny był, to gały wydrążyły z oczodołów, aby spojrzeć dokładniej. Wyglądał jak samiec. Niewielką brodę miał zapuszczoną. Stos kłaków na szczycie łba posiadał. Paru zębów nie miał, ale kto w tych czasach na zęby patrzy. Ubrany w proste ciuchy rolnika. Buty znoszone. Dłonie od pracy w polu skarane. Tuż nad nim ptaki sobie mile podśpiewują, a ten siedzi wsłuchany w ich naturalną melodię i jest oczarowany. Wziął solidną porcję świeżego powietrza do płuc i rozsiadł się wygodnie na ławce.

Nagle dosiadł się do niego arystokrata ubrany w niebywałe szaty. Buty jego lśniły. Wyszyte w sam raz na jego stopy. Zanim usiadł swą dłonią przejechał po desce, na której swój zad w końcu posadził. Szukał brudu, aby swej nieskazitelnie czystej szaty nie ufajdać.

Dwa stany usiadły przy sobie i siedzą jakby języki w gębie ktoś im wyciął. Siedzą jakby ich tam w ogóle nie było. Jakby ławka była bez dwóch zadów zasadzona. Jeden do drugiego jakąś odrazę czuje. Oba światy jakby sprzeczne ze sobą. Nastała niezręczna cisza. Każdy się boi odezwać nie wiedząc jak drugi zareaguje. Ryzykowną zagrywką staje się wymiana zdań. Słowo niezbyt dobrze uformowane nie wpasowuje się w krzyżówkę panoramiczną. Poszerzanie i zwężanie daje się we znaki. Albo pasujesz albo Ciebie nie ma.

Autor: Skompromitowany Herezjasz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz