wtorek, 28 maja 2013

Nieleczenie v-choroby

Jako, że moje słowa wobec cytatu, który Państwu zaraz przedstawię poniżej są niczym, to chciałbym, aby ten cytat stanowił taką mini lekcję dla mikronacjonalistów (nie tylko w świecie wirtualnym).

Przed wielu laty chodziłem z uroczą młodą kobietą, która miała kilka tysięcy dolarów długu. Odczuwała z tego powodu ogromny stres. Co miesiąc suma rosła o określony procent.

By radzić sobie z depresją, w każdy wtorek wieczorem uczestniczyła w zajęciach z jogi i medytacji. Był to jedyny wolny wieczór i dziewczyna uważała, że to jej pomaga. Siedziała na tych zajęciach i wciągała w płuca powietrze, wyobrażając sobie, że znajduje sposób, jak pozbyć się długu. Potem wydychała powietrze wmawiając sobie, że pewnego dnia jej problemy z pieniędzmi się skończą.

I tak to trwało, mijał wtorek za wtorkiem.

W końcu, pewnego dnia przejrzeliśmy jej finanse. Doszedłem do wniosku, że gdyby we wtorkowe wieczory, przez cztery czy pięc miesięcy pracowała na pół etatu, to w końcu udałoby się jej spłacić cały dług.

Powiedziałem jej, że nie mam nic przeciwko jodze czy medytacji, ale uważam, że lepiej jest zając się najpierw chorobą. Objawami były w tym wypadku stres i niepokój, a chorobą pieniądze, które miała zwrócić.

"Może byś tak załatwiła sobie jakąś pracę we wtorki wieczorem i na jakiś czas darowała sobie jogę?" - zasugerowałem.

Było to dla niej coś w rodzaju objawienia. Wzieła sobie moją radę do serca. Zaczęła pracować we wtorki jako kelnerka i dość szybko spłaciła dług. Potem mogła wrócić do jogi i naprawdę oddychać swobodnie.
 (cytat z "Ostatni wykład" Randy Pausch i Jeffrey Zaslow, str. 189-190)

A jakie są objawy w mikroświecie, a co stanowi chorobę? Z tym pytaniem zostawię Szanownych Czytelników samych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz