niedziela, 19 maja 2013

Wirtualne gospodarki

Czy systemy gospodarcze odbywające się w przestrzeni wirtualnej mają przyszłość, sens? A może jednak należy poszukiwać przyszłości w systemach upodabniających mikronacje do gier online? Albo zupełnie zrezygnować z mechanizmów automatycznych i oprzeć mikronacje tylko na słowie?
Rzeczywistość realną mamy podaną na tacy, tylko od nas zależy co z zawartością tej tacy zrobimy. Natomiast rzeczywistość wirtualną musimy wykreować od zera. To daje spore możliwości ale i problemy. Bowiem podstawowe prawa ekonomiczne wcale nie muszą obowiązywać w mikronacjach. Wszystko zależy od samodyscypliny. Jeśli będziemy chcieli odwzorować reguły obowiązujące w świecie realnym, będziemy musieli wykazać się konsekwencją czynów. Bo np. kwestia żywności. Jesteś głodny, idziesz do sklepu po chleb, wracasz, zjadasz go i przestajesz być głodny. Ma to charakter obligatoryjny. Co już nie obowiązuje w mikronacjach. Bo kto zmusi aby każdy mikronejczyk klikał codziennie kilka razy w opcję "zjedz posiłek". Takie coś prędzej czy później się znudzi i zmęczy. Przez to, że wirtualni mieszkańcy nie pożywiają się, nie ma możliwości rozwoju gałęzi spożywczej w mikronacjach. Można wykazać, że taki ciąg przyczynowo skutkowy będzie dotyczył większości kwestii. A najważniejsze w gospodarce, zwłaszcza tej mikronacyjnej, niezbędny jest ruch aby mogła ona przetrwać. Stąd też należałoby przewidzieć w wirtualnych systemach gospodarki jakieś uproszczenia, aby taka gospodarka była nie tylko realistyczna, ale też znośna dla człowieka chorego na realiozę.
Obecnie da się zaobserwować, że istniejące systemy gospodarcze to swego rodzaju utopie, których gospodarki zostały zaprojektowane i zbudowane w taki sposób, aby udowadniały odgórnie przyjęte założenia. Jak wiadomo rzadko kiedy doświadcza się wyborów nieobarczonych żadnymi skutkami niekorzystnymi. W mikronacjach wszystkie wrodzone wady jakiegoś systemu, np. socjalistycznego, są wyeliminowane poprzez niecałkowite zaprojektowanie socjalizmu (tak na marginesie to kwestią sporną jest, czy gospodarka  socjalistyczna po wykastrowaniu z wad, w ogóle ma jeszcze z czego istnieć). Dlaczego się tak dzieje? Dlatego, że niewątpliwie świat realny i świat wirtualny mają wspólną cechę i jest nią czas, w którym nie da się zamodelować (o ile to w ogóle możliwe zakładając, ze czas jest nieskończony) całości powiązań zachodzących w gospodarce.
Jak wiadomo nie od dziś, mikronacje przeżywają kryzys demograficzny. Czym jest to spowodowane? Oczywiście tym, że starzy mikronacjonaliści poodchodzili, a nowi nie przychodzą. Gdzie jest recepta, czy w zachęceniu do powrotu byłych mikronacjonalistów czy może znalezienie nowych? Bardziej przyszłościowym wydaje się być opcja znalezienia nowych mikronacjonalistów, bo wtedy jest nadzieja, że i starzy powrócą jak zobaczą aktywność, lecz jest to opcja trudniejsza w realizacji. Dlaczego? Nie owijając w bawełnę, dzisiejsza młodzież to banda idiotów i lemingów facebookowych, a nie od dziś wiadomo, że mikronacje to rozrywka bardziej wyrafinowana. Aby trafić do tej grupy ludzi, aby ich przyciągnąć, należałoby zmienić mikronacje na gry online, jeśli Bozia pozwoli, to napisane we flashu oraz opartych na kupowaniu żetonów za realną gotówkę. Wówczas byłaby szansa, że ktoś nowy się skusi na mikronacje.

3 komentarze:

  1. Wpuszczenie jakiejkolwiek społeczności w obojętnie jaki system gospodarczy będzie wiązać się tylko z tym, że ludzie będą chcieli się dobrze "nażreć" tj. jak najszybciej w danym systemie stać się nieprawdopodobnym bogaczem, który nie musi robić nic. Kupują wszystko na własność, a potem to po prostu mają i się tym chwalą.

    Zresztą w realnym świecie w głowach dzieciaków oraz młodzieży nastąpiła nieprawdopodobna akceleracja potrzeb, które są niezgodne z rozwojem umysłowym czy też emocjonalnym danej jednostki. Pomimo to, wyższe generacje z troski o swych pupilków zapewniają im te potrzeby, a tym samym doprowadzają do zaburzenia umysłowego polegającego na tym, że rodzi się w głowach niższej generacji przeświadczenie, że wszystko w świecie przychodzi łatwo i nie trzeba zbytnio się starać, aby coś osiągnąć.

    Jako, że mikroświat jest ściśle zespolony ze światem realnym, to zjawiska gospodarcze dziejące się na przykład w Sarmacji czy innych krajach, które mają bardzo dobrze rozbudowane systemy gospodarcze są tożsame z ich podejściem do wykreowania danej potrzeby oraz jej spełnieniem mając na uwadze ich przystosowanie do świata realnego oraz zjawisk się w nim dziejących.

    Stara gwardia już się po prostu pobawiła i rzuciła zabawki w kąt. Młoda/Nowa gwardia przyszła próbowała się bawić, to starsza gwardia nie pozwalała się bawić nowej gwardii tymi samymi zabawkami, co starsza. Doszło do tego, że kiedy starsza gwardia bawiła się swoimi zabawkami i je całkowicie zepsuła, to młoda gwardia została praktycznie bez zabawek i są zmuszeni bawić się wszystkim, co znajdą na swej drodze np. badylami znalezionymi na ziemi, którymi próbują coś rysować/szkicować. Odrostom ze starej gwardii to się nie podoba i zaczynają z tego drwić uważając to za coś śmiesznego bądź tak skrajnego, że posądzają o pewnego rodzaju psychizm.

    Zatem, system gospodarczy jest pewną zabawką, która powinna tym młodym/starym ludziom coś pokazywać, czegoś uczyć, a nie to, jak bardzo dany system jest zbliżony do realiów świata pierwotnego. Jeżeli system gospodarczy ma bawić, to musi on być zbliżony do gier przeglądarkowych, bo w takowe obecna klasa polityczna zapewne gra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawle, zajrzałeś dzisiaj na swojego maila? :P

      Usuń
    2. Teraz dopiero zajrzałem i odpisałem.

      Usuń